Speed wojenny


Kto decyduje o tym na ile społeczność winna znać historię? Wszystko wydaje się dosyć jasne. Ten był niedobry, a zło trzeba karać. Gdyby tak jednak było nie pisano by ciągle nowych książek. Dzięki zapaleńcom wciąż odkrywane są nowe fakty i coś co wydawało się już tak oczywiste, zmienia postać rzeczy.
Tajna wojna Hitlera Bogusława Wołoszańskiego pozwoliła mi znów rozszerzyć horyzonty myślowe na temat II wojny światowej. W największym skrócie wojnę rozpętał Adolf Hitler w 1939 roku. Można wtrącić, że z Józefem Stalinem. Jednak już dwa lata później obaj panowie stanęli po przeciwnych stronach i tak Hitler walczył z aliantami i z Rosjanami. Walka jego polegała na niszczeniu, w tym ludzkości. Zatem logiczne wydawało się rozumowanie, że ci, którzy ocaleli byli zawdzięczają to wojskom idącym z lewa (Amerykanie i Anglicy) i z prawa (Rosjanie) Europy. Proste? Gdyby tak jedynie było straty w ludności cywilnej byłyby o wiele większe. Okazuje się bowiem, że Hitler, a w zasadzie to jego zaufani ludzie, okazywali się żadnymi tam nadludziami, bo instynkt targowania się, przekupstwo miały tu nie mały wpływ na losy wojny, a przede wszystkim tysięcy, a nawet milionów ludzi.
Chociaż w każdej kolejnej książce o historii przewijają się wątki wcześniejszych lektur, to każda następna dokłada cegiełki do budowania twierdzy wiedzy. Bogusław Wołoszański nie tylko jest twórcą Sensacji XX wieku, najlepszego programu w historii polskiej telewizji, ale równie ciekawie przenosi fakty przeszłości na papier. Przeplatane dialogami wątki wydają się często jakby fikcyjną powieścią sensacyjną. Tymczasem wszystko to jest zapiskiem historii. Chętnie sięgnę po kolejne publikacje.
Tymczasem miałem ruszyć co tchu z Ojcem chrzestnym Mario Puzo, a tu przy okazji wczorajszej wizyty w empiku wpadli nam w ręce Wielcy Zboczeńcy Elwiry Watała. Od czasów Egiptu faraonów po współczesną Rosję Putina. Krótki fragment odczytany, bez zażenowania, przy półce sklepowej i decyzja bez zbędnych pytań.
Od książek odciągają mnie ostatnio gry video. Najpierw na Wii Mario Bros, przy którym uczę się cierpliwości opanowując te wszystkie sztuczki. Równie cierpliwie, od wczoraj, staram się opanować kierownicę przy Need For Speed Undercover na PS2. Sztuka opanowywania to jedno. Najlepsza jest w tym zabawa i radość, bądź co bądź wspólna, oderwanie się od codzienności.
Żeby nie przesiadywać non stop przed szklany ekranem przed nami pierwsza rozgrywka w Monopoly. Pewnego dnia grając w mini scrabble zapadła decyzja o skompletowaniu klasyków planszowych. Jest więc chińczyk, Monopoly i w zasadzie pozostają normalne scrabble. Szachy / warcaby to rzecz oczywista. Konserwatyzm w nierozwijaniu asortymentu domowych gier planszowym wynika z prób rozegrania jednej z nowości, w której to mieliśmy odgadnąć do kogo należy dany statek (przydzielono nam stopnie kapitańskie). Zasady tak zakręcone, że w szybkim tempie spakowano i odłożono, zapewne z zamiarem nigdy nie wracania.
Ciekawe ile miejsc w sieci zapisane będzie miało dziś słowa, że dwadzieścia osiem lat temu nie było teleranka. Co roku generał Wojciech Jaruzelski wraca na pierwsze strony. W tym roku zrobiono mu tą przyjemność ze zdwojoną siłą. Grzebano, szperano i znalazło się! Nie chciał, ale musiał? Ja tam nie pamiętam czy ten teleranek był czy nie, bo zamiast siedzieć przed skrzynią poleciałem zobaczyć jak trasą szybkiego ruchu Katowice – Wisła, na platformach wiozą czołgi. Czy to mogło się odbić na mojej psychice? To lubienie serialowej pancernej żenady i ogólne zainteresowanie wozami bojowymi, gdzieś musiało mieć swój zalążek. Jak wszystko, w tym pamiętny Stany Wojenny. Przy okazji zakupów w salonie empik nabyłem także, tradycyjnie spóźniony, Mystic Art. Przekartkowałem go z trzy razy i tyleż samo doszukałem się wtrąceń o polskim zakompleksionym społeczeństwie. W przypadku 13 grudnia 1981 roku nasz problem wynika z tego, że wciąż można na tym zrobić karierę. Trzeba tylko robić szum, rozpamiętywać, żądać rozliczenia sprawców itd. Teraz sprawa generalskiego przemówienia w TV, braku emisji teleranka i octu na półkach, a za parę dni do głosu dojdą ci, co się kręcą wokół sprawy tragedii na kopalni Wujek. Za chwilę święta i to samo zawistnie sprawiedliwe społeczeństwo mówić będzie o miłości i wybaczaniu. Wszystko się kręci dalej i tylko cyferki w kalendarzu coraz większe. Szkoda czasu.