Save As… No print


Od wtorku nowy numer Przekroju, tymczasem refleksje moje wiążą się jeszcze z poprzednim numerem (3/3369 / 19 styczeń 2010). Ściśle rzecz ujmując chodzi o tzw. ebooki, czyli książki na ekranie. Monitora, specjalnego urządzenia, czy nawet telefonu, wszystko jedno. Spekuluje się, że rok 2010 ma być przełomowy jeśli chodzi o tą formę sprzedaży wszelkiego typu publikacji. Innymi słowy papier od chwili swojego masowego zastosowania może czuć się zagrożony. Może cieszą się drzewa w lasach, ekolodzy. Ja zaś mając na uwadze ostatnio skierowane jedynie na książki swoje wydatki, ujmijmy to rozrywkowe, zacząłem sobie zadawać pytanie – czy to się sprawdzi? Życie samo zweryfikuje te przypuszczenia.
Muzyczny biznes już pogodził się i dostosował do nowych form odbioru dźwięku. Straciła na tym, prysła magia zakupów, odpakowywania i z cały tej mistycyzm związany z pierwszym odsłuchaniem. Chyba, że to wszystko zastępuje niecierpliwość w chwili spoglądania na pasek postępu pobierania plików. Nie odczułem, więc nie porównuje.
Ma być wygodniej, szybciej i pewnie taniej. Być może to kwestia pokoleniowych przyzwyczajeń, choć obserwuje w domu, czy u bliskich znajomych, że i te małe pociechy chętnie sięgają po papierową książkę. Póki co ekran monitora i klawiatura to dla nich źródło rozrywki w postaci gier, czy oglądanych bajek i filmów. W gruncie rzeczy znów od rodziców będzie zależało czy lekturę zacznie czytać patrząc w blask kineskopu, czy wyłączy sprzęt i weźmie do ręki niekoniecznie pachnącą świeżością książkę.
Dzięki wiernym miłośnikom płyt analogowych nie słabnie ich popularność i wciąż można nabyć nawet najnowsze tytuły w tej formie wydawniczej. Nie brakuje też tych, którzy lubią zdjąć folię z opakowania, często już teraz ekskluzywnego, włożyć CD do ostrzarza i przy dźwiękach zakłębić się w kilkunastostronicową książeczkę. Tak i będąc wydawcą książek, czy właścicielem drukarni, spałbym spokojnie. Wielbicieli zapachu farby drukarskiej nie zabraknie.
___
Tekst na podstawie artykułów Narodziny e-książki/Piotr Stanisławski, tygodnik Przekrój (nr 3/3369 / 19 styczeń 2010);