Nie należy sugerować się amerykańskimi rankingami. Można mieć wątpliwości pamiętając dwie wcześniejsze części Shreka, które miały się nijak do doskonałej pierwszej. Trzeba jednak dać szansę czwartej, ostatniej części Shrek Forever. Po Odlocie oraz trzeciej części Toy Story tym razem zielony ogr przeżywa historię tak bliską codzienności widzów.
Nikt nie chce być samotny. Nawet ci, którym wydaje się, że robiąc wszystko samemu jest najlepiej w końcu stają przed prawdą samotności. Posiadanie własnego Szczęścia to najcenniejszy obok zdrowia dar od życia. Daje poczucie bezpieczeństwa. Tak jak przyjaźń.
Akceptacja ludzi nie bywa łatwa. Są jednak tacy, którzy irytują, denerwują, mają zgoła odmienne zdanie od naszego. Jednak wiemy, że są i w razie osobistych problemów pomogą, będą, wesprą.
Toczy się życie, zwykłe, proste, taka codzienność. Dostrzegamy rutynę i zaczynamy tęsknić za jednym dniem przeszłości, tej samotnej. Niebezpieczne jest zaślepienie, które nie daje dostrzec tego małego faktu, że były chwile, w których tak bardzo nie chcieliśmy być sami.
Oddać coś bezcennego za jeden dzień powrotu do wczoraj? Źle przemyślane sprawy są jak umowy, które nie doczyta się do końca. Cena bywa znacznie wyższa niż sądziliśmy.
Nie spodziewałem się takiej historii po Shrek Forever. Tymczasem okazuje się ona jedną z najlepszych bajek ostatnich lat. Dająca do myślenia, otwierająca oczy, przestrzegająca i pełna morałów.
___
Film Shrek Forever (org. Shrek Forever After); reżyseria: Mike Mitchell; scenariusz: Josh Klausner; produkcja USA 2010