Na każdym kanale informacyjnym bydgoski stadion i przepychanka kto odpowiada za wtargnięcie kibiców na murawę stadionu podczas meczu o puchar Polski. W debatę zaangażował się sam pan premier Donald Tusk. Nie dopuszczając do siebie faktu, że to wojewoda wyraził zgodę na rozegranie meczu na bydgoskim stadionie. Karę nałożono za to na klub zabraniając im sprzedaży biletów na najbliższe mecze ligowe. Wobec czego w Warszawie jak i w Poznaniu stadiony będą świecić pustkami. Ukarani zostali więc także ci, którzy starali się tą złą renomę kibiców piłkarskich zmienić. Władza nie myli się nigdy.
Całe stadionowe zamieszanie stadionowe wykorzystał minister finansów Jacek Rostowski. Rząd Donalda Tuska bez uwag przyjął projekt budżetu na 2012 rok. Opozycja stara się zrobić zamęt. Niestety dopóki Polskie Stronnictwo Ludowe będzie bezkrytycznie trzymać się koalicji i popychać w szpony zagłady Polskę dopóty ten kraj pogrąży się w zagładzie przygotowanej przez ministerialnego straceńca.
Nie trzeba znać się na ekonomii w stopniu profesorskim aby nie widzieć w jaki obłęd popada Jacek Rostowski. Jawiąc się jako człowiek nieomylny stawia bezwzględne warunki, których nie spełnienie spowoduje niewykonanie planu jaki polski rząd zobowiązał się wykonać na forum Unii Europejskiej. Ktoś na tak odpowiedzialnym stanowisku powinien mieć przynajmniej jeden plan awaryjny, a nie wykorzystywać medialny szum wokół pseudo kibiców i forsować zgubne dla kraju decyzje.
Społeczeństwo głosujące na Platformę Obywatelką jest rozgoryczone. Powszechna stała się opinia o mniejszym źle, które wobec braku alternatywy w najbliższych wyborach znów zagłosują na partię Donalda Tuska. Ten fakt wykorzystuje Jacek Rostowski. Dopuszcza się radykalnych kroków mając świadomość, że nie odbiją się one na wynikach wyborów. Dla pewności ogłosił jednak, że utrzymany zostanie system podwyżek dla rent i emerytur. Rozsądny krok wobec elektoratu, który wydaje się być w opozycji do PO. Każdy głos się liczy. Szkoda, że nie wie tego PSL tak ślepo zapatrzony we własne interesy.