Godzina 17. Słońce, wysoka temperatura, a na scenie o tak wczesnej porze pojawia się Myslovitz.
Zespół, który mógłby spokojnie być gwiazdą tego dnia i tego koncertu (a koncert ten zwał się Pożegnanie Lata). Obawiałem się, czy ludzi nie będą zbyt jeszcze zawstydzeni, oklaskując tylko zespół. Obawy nie uzasadnione.
W porównaniu z koncertem, który widziałem w 1996 roku to można by się tu pokusić o porównanie typu 'niebo – ziemia’. Okazuje się, że nie tylko płyty zespół nagrywa coraz lepsze, ale i koncertowe obycie coraz lepsze. Stałem, patrzyłem, myślałem jak musiał wyglądać koncert obok Iggy Popa i uświadomiłem sobie, że zespół dorobił się już niezłej kolekcji przebojów. Z każdą minutą lepsze przyjęcie, które w finale osiągnęło apogeum. Zespół chyba nie mógł narzekać, widzowie zresztą chyba też.
___
Tekst z 2002