Jesienny wieczór, mrok, mgła, ledwo widoczne światło latarni wzdłuż wąskie alejki. Pustka, nikogo wokół. Park Śląski w scenerii jak z horroru. Klimat niczym w 13 w piątek czy Evil Dead. Tylko odważni w to wchodzą. W samo serce, które wyłania się świecącym neonem. Jestem u celu, klub Leśniczówka.
Niedziela, 26 października, zmierzam ku wielkiej zagadce. Jak wygląda to kultowe, miejsce? Ilu ludzi stawi się by zobaczyć kilku facetów, którym serce mówi graj!?
Wchodzę, płace, spoglądam na wręczony bilet. Ręcznie wpisana liczba 16. Zaglądam na salę. Liczba nie jest przypadkiem. Na scenie gra już Pigs In Tank. Zapamiętałem pastisz sabbathowych Paranoid i Iron Man z tekstami Pawła Kukiza (Piersi). Prócz tego dużą radość z grania. Dużo bardziej w pamięci utkwił mi w pamięci występ katowickiej J.D. Overdrive. W trakcie ich występu przyszło mi do głowy pytanie czy to J.D. to Jack Daniel’s? Jeżeli tak, to skąd to powszechne piwo w rękach muzyków? Bez względu na trunki sama muzyka broniła się bardzo dobrze. Szczęśliwie wszystko jeszcze o tej porze było dobrze słychać. Kosmetyka sceny i rusza Thermit. Masz potomstwo? Chcesz pokazać w pigułce czego słuchał ojciec w młodości? Zabierasz dzieciaka na koncert Thermit i sprawa załatwiona. Od Anthrax, przez Exodus, Testament z echem Whiplash w tle, po niemiecką szkołę thrashu z Kreatorem na czele. Zabawa na scenie i coraz odważniejsza publiczność pod nią. Jest w Thermit coś wciągającego. To nie jest odkrywczość, oryginalność, ale serce, oko w stronę samego siebie, a co za tym idzie miłość do grania.
W końcu z niemałym opóźnieniem przyszedł czas na Corruption. Czas na rozwiązanie zagadki jak radzi sobie ten zasłużony zespół a.d. 2014. Płyta broni się sama, a co z koncertami? W tym miejscu należało by odłożyć dalszą część tekstu do następnego razu. To nie wina zespołu. Gdziekolwiek nie stanęło się pod sceną miało się wrażenie, że akustyk rozkręcił wszystko na maksa. Zabił muzykę. Patrzyłem na scenę chcąc wyciągnąć z tego wszystkiego choć trochę radości. Nie udawało się. Bez winy zespołu. Ten żywiołowo działał na scenie. Wokaliści, a za razem gitarzyści, Rutkoś i Dani w najlepsze rozkręcali zabawę, gdzieś z boku moshujący Anioł, a za zestawem perkusyjnym Grabarz.
Jakby na to wszystko nie patrzeć Corruption to jest dzisiaj inny zespół. Trzeba zostawić przeszłość za sobą. Po niej pozostała świetna muzyka, która na żywo nabrała innej jakości. Choćby za sprawą gry bębniarza. Do dziś mam wrażenie, że za gęsto i za dużo. Poprzednik był oszczędniejszy, robił tyle ile trzeba. Nie należy jednak odbierać ludziom ich własnego stylu. Wokalnie zaś najlepiej bronią się utwory z autorskiej płyty składu Devil’s Share. Nie zmienił się zaś ojciec zespołu, Anioł, i jego postawa sceniczna. Mimo, iż klimat Leśniczówki był wyśmienity dla brudnego brzmienia gitar (J.D. Overdrive!), to z powodu akustyka niestety czar prysł. Na radość z oglądania Corruption jeszcze przyjdzie mi poczekać.
Nie żałuje, że wybrałem tego wieczoru skład Sharing The Devil Tour (w niedalekim Mega Clubie gościł właśnie Acid Drinkers). Dobry kawał rasowego grania na żywo. Nigdy za wiele.
___
Koncert Corruption, Thermit, J.D.Overdrive, Pigs In Tank – 26.10.2014, Chorzów, Leśniczówka