Idol free zone


Utalentowana biegaczka narciarska Justyna Kowalczyk zakończyła sezon i znalazła czas dla prasy brukowej.
Kupując dziś dziennik z moim ulubionym w ostatnim czasie serialem zauważyłem postać mistrzyni olimpijskiej na okładkach kolorowych pisemek. Gdzieś przez Internet przewinęły mi się zdjęcia nie tej Justyny. Popularność się sprzedaje. Przyjęło się jako rzecz normalną.
Gorsze czy lepsze tytuły pisemek dla pań obwieszczają na swych okładkach nowych idoli. Żenujący serial ze sztywno drętwą grą o rzekomo dziewiczo szokującym tytule [1]. Wydawać by się mogło, że przez trzecie słowo tego telewizyjnego hitu rzecz jest o historii lub geologii. Przyjęło się bowiem wśród ludzi iż dziewice są już wręcz niespotykane. Więc trudno nie pogratulować stacji telewizyjnej, że znalazła aż tyle okazów. Pełnometrażowy Lejdis pojechał na kanwie sławy Testosteronu. Sprytnie ktoś jednak pociągnął temat dalej i wykreował nowe idolki. Wszystko to na siłę.
Piąta rocznica śmierci Karola Wojtyły. Słusznie zauważono, że zepchnięto jego postać na pomniki i pamiątki. Sens jego słów zamiera w społeczeństwie. Ożywienie się gdy mowa o wynoszeniu papieża Jana Pawła II na ołtarze. Będziemy się cieszyć i świętować. On, gdziekolwiek jest, już mniej. Nie potrzebował etykiet i tytułów. Oczywistym było i jest, że świętym jest, bezwzględu na to czy ktoś kamieniem rzuci czy nie[2]. Zależało mu bardziej na wewnętrznych wartościach ludzkości. Niestety coraz jej mniej. Za mało wygodne.
___
[1]- serial Klub Szalonych Dziewic, emisja TVN,
[2]- za Ewangelia wg św. Jana, rozdz. 8 wers 8