ader – Solitude in Madness zdjęcie: za: vader-store.com |
Już mnie mnie nudzą stwierdzenia, że linia wydawnicza grupy Vader przypomina sinusoidę. Raz dobrze, następnym razem gorzej. Impressions in Blood był pierwszym dołkiem, po którym nastąpiła dłuższa zapaść w moich relacjach muzyka Vader – ja. Przerwa trwała aż do 2014 roku. Wtedy nie tylko zachwyciłem się płytą Tibi et Igni to na dodatek udało mi się wrócić po scenę. Future of the Past II – Hell in the East podtrzymał poniekąd dobrą passę, a duże nadzieje na ciąg dalszy dała treściwa epka Iron Times. Niestety The Empire nie było niczym przyjemnym. Humoru nie poprawiła też kolejna mała płyta Thy Messenger. Kto jednak głodnym jest przez Vadera w końcu nakarmiony zostanie. Rok 2020 na rynku ukazuje się Solitude in Madness. Moc powraca!
Zamiast tej matematycznej wspinaczki może lepiej uknuć teorie, że Vader wstrzelił się idealnie w miejscu i czasie? Co ostatnio słyszeliście dobrego w death metalowej ekstremie? No właśnie. Minęło sporo czasu od wydawnictw trójcy Anima Damnata, Morbid Angel, Cannibal Corpse. Deicide się nie liczy. Trzy lata posuchy i wreszcie Peter z ekipą rozdają karty. I robią to w najlepszym możliwym stylu.
Vader ma swój styl. Ten zaś przekłada się na produkcję nagrań. U mnie musi być powietrze, oddech, nawet jeżeli sama muzyka to myśliwiec na niebie. Udusiłem się przy The Empire i epce Thy Messnenger. Bezkompromisowość Solitude in Madness przynosi wiatr. Słuchaniu jej towarzyszy to miłe uczucie przyjemności. Nie ma znudzenia, nic nie podrażnia układu nerwowego.
Vader – Solitude in Madness, zdjęcie: okładka płyty |
Ile na świecie jest takich krótkich, zwięzłych płyt? Niezwykle zwartych, równych, gdzie czas całego albumu jest idealny. Promuje moją teorię mówiącą, że weterani powinni wypuszczać jeden utwór na jakiś czas. Głównie chodziło mi o zawieszonego Slayera. To nie przypadek, że o nich wspominam, bowiem to ich Reign In Blood zapoczątkował erę bezkompromisowych płyt, który czas trwania z hakiem wynosi około pół godziny.
- Przeczytaj również: Vader na płycie A Tribute To Acid Drinkers
Vader choć nie młody stażem, wciąż nie zalicza się do grona tych weteranów. Ich zasługi dla ekstremalnej muzyki są niepodważalne. Nie mniej oni wciąż zarzucają z powodzeniem haczyk. Solitude in Madness to doskonały dowód na świetną formę zespołu. Znów chce się wrócić pod scenę i zobaczyć generała ze swoją gwardią.
W Star Wars Skywalker Odrodzenie Kylo Ren może czuć się zawiedziony porażką Sithów. W naszej rzeczywistości Vader jest nie do pokonania. Właśnie wraca by obnażyć, upokorzyć i pogrążyć na dobre obłudne i zakłamane Jedi o znaku krzyża. Zło dobrem…
___
Płyta Vader Solitude in Madness, wydawca Nuclear Blast 2020
zdjęcia: materiały promocyjne