Skąd dokąd


Początek lat ’90tych, Limanowa. W moje oczy rzuca się kaseta z okładką, na której maszerują szkielety w milicyjnych hełmach, niosą flagę z podobiznami Adolfa Hitlera, Józefa Stalina i Wojciecha Jaruzelskiego. Mam! Udało się namówić kogo trzeba do zakupu i już po paru dziesięciu minutach wciskałem przycisk play w magnetofonie. I to cholerne rozczarowanie! Co?!
Po angielsku?! Znałem tą płytę z prasy muzycznej, czytałem o ciekawych tekstach, a tu Tom Skaya śpiewa nie po polsku! Muzycznie debiut Quo Vadis wypadał na tamte czasy bardzo fajnie. Wróciłem do niego jeszcze później kiedy dostępna była polskojęzyczna wersja na CD. Próba czasu okazała się równie okrutna jak dla niemieckich inspiratorów szczecinian Destruction, czy Sodom. Wyrosłem, nie tęsknie, nie wracam.
Drugą płytę Politics, także na kasecie, kupiłem od strzału gdy tylko zobaczyłem ją na półce sklepowej. I to było to. Więcej, ta płyta broni się w określonym miejscu i czasie nawet dzisiaj. Surowa, ale przystępna realizacja i przede wszystkim pomysły, które przełożyły się na szczytowe osiągnięcie zespołu.
Test Draizea ukazał się na rynku w momencie największego szumu medialnego. O zespole mówiło się w radio, oglądało w telewizji i czytało w gazetach. Pomimo, że muzyka złagodniała to teksty zdecydowanie nabrały dojrzalszej formy. Wszystko niby grało, a jednak po tylu latach (jej premiera przypadła na 1995 rok) chętniej wraca się do jej poprzedniczki.
Trzymałem rękę na pulsie w momencie kiedy na rynek trafiały kolejno Uran ora Po. Jakoś tak zawsze padło na coś innego i płyt nie kupiłem. Trudno stwierdzić, czy odejście Bączka, kompozytorskiego mózgu, czy rynkowy zwrot koniunkturalny doprowadziły do obniżenia lotów szczecińskiej załogi.
Zaglądam do prasy, jeszcze częściej na muzyczne portale. Podobnie jak dziś, kiedy to na jednym z nich dowiaduje się, że można za darmo ściągnąć sobie płytę Quo Vadis. Myślę sobie, dlaczego by nie sprawdzić co tam u tej zasłużonej ekipy muzycznego słuchać? Klikam, a tu okazuje się, że zespół ma do zaoferowania obraz płyty DVD! DVD Live to zapis koncertu jaki miał miejsce 5 grudnia 2008r. na XX-to lecie zespołu. Ściągnąłem, wypaliłem, odpaliłem.
Ząb czasu mocno nadszarpnął grupę dowodzoną nieprzerwanie przez Tomka Skaya Skuzę. Set lista ułożona w kolejności od najnowszych do najstarszych z perełkami w postaci przeróbek (Pretty Woman, Kocham Cię Kochanie Moje). Nie wiem czy to metry kwadratowe sceny sprawiły, że zespół zachował stacjonarną postawę. Pamiętam jakieś tam relacje z różnych festiwali i Quo Vadis zawsze uchodził za jedynych, którzy swą ruchliwą żywiołowością potrafił dorównać niezmordowanemu Acid Drinkers. Darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda, a wydawnictwo to świetny powrót do przeszłości. Czego faktem niniejszy tekst. Jest to bowiem jedna z tych grup, które pozostawiły na zawsze cząstkę swoje twórczości we mnie, a przede wszystkim bezkompromisowej postawy. Brawa za wczoraj, najlepszego na jutro!
___
DVD Live do pobrania z oficjalnej strony Quo Vadis.