Koncert Kult Mogił – Metalmania 2018 – 7 kwietnia, Katowice, Spodek, zdjęcie: źródło własne |
Po koncercie Dead Congregation wyszedłem drugim wyjściem odrazu zderzając się z tłumem, który w długiej kolejce czekał na możliwość spotkania się z muzykami grupy Emperor. Zrobiłem zdjęcie za szyby, później jeszcze drugie wszystkim oczekującym i ruszyłem w kierunku drugiej sceny.
Dzięki kolejnej grupie stanąłem na równe nogi, które mocno trzymały się podłogi w holu Spodka. Gdy dotarłem na drugi koniec korytarza występował już Kult Mogił. Gdybym przed festiwalem nie zainteresował się tą grupą nastawiłbym się na kolejną po Furii, Mgle, Pladze, czy Odrazie wariacje na temat black metalu.
Proszę mnie nie zrozumieć źle. Nie mam nic przeciwko tym grupom. Wniosły one powiew świeżości, a polskie nazewnictwo stało się pewnego rodzaju trendem. W końcu Wolf Spider też na początku był Wilczym Pająkiem. Dlaczego więc nie Kult Mogił? A dlaczego nie death metal? No właśnie, panowie nie oszczędzali siebie, ani zebranych pod sceną. Tych jakby mnie. Wniosek nasunął się jeden – spotkanie z Emperor zmniejszyło frekwencję na koncercie.
Stałem, słuchałem i próbowałem uchwycić z tych dźwięków coś co zapamiętam, coś co sprawi, że po powrocie do domu, na drugi dzień odszukam znane dźwięki i wrócę do nich. Gdy zespół pożegnał się z publicznością, na gorąco pomyślałem, że mogłem usiąść, odpocząć, przy okazji słuchać. Było już za późno. Energia nie nadeszła, nie zregenerowała sił, nie udało się naładować akumulatorów wrażeń i mocy.
Nie można grupie Kult Mogił zarzucić brak zaangażowania, warsztatu, pomysłu na granie. Do mnie nie trafiło, ale chyba nic się z tego powodu nie stanie. Gdzieś mniej więcej po środku całej imprezy pojawił się kryzys wrażeń na drugiej scenie, który dopiero w końcówce przywrócił jej blask i moc.
___
Koncert Kult Mogił – Metalmania 2018, 7 kwietnia, Katowice, Spodek