W 1999 roku wprowadzona została reforma emerytalna. Obecny system oparty na Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych podzielony został na filary. Pierwszy z obowiązkową składką na stabilny ZUS. Druga część składki wędruje do Otwartych Funduszy Emerytalnych. Ówczesne władze postawiły ultimatum. 60% składki do OFE inwestowana musi być w obligacje państwowe. Pozostałą część lokuje w rynek akcji. Ostatni filar ma formę dobrowolną i odkładać można kto chce i ile chce w sposób oferowany przez Indywidualne Konto Emerytalne
Uszczuplona składka do ZUS uzupełniona miała być z dochodów związanych z prywatyzacją. Zbyt mało opłacalną aby cała operacja okazała się niezależna od pieniędzy jakie uzyskano z wpływów ze sprzedaży obligacji Otwartym Funduszom Emerytalnym. W rzeczywistości państwo zaczęło się zadłużać również w Funduszach.
Od 2007 roku drastycznie wzrastają koszty na wydatki publiczne, a w szczególności na administrację i związaną z nią biurokrację. Według ministra finansów, w rządzie Donalda Tuska, profesora Jacka Rostowskiego długiem nie jest coś co przynosi korzyści. Jakie, to już nie wiadomo. Pan minister nie boi się też powiedzieć publicznie, że pieniądze pobierana przez podatników w formie obowiązkowych podatków nie są oszczędnościami. Nawet wtedy gdy są odkładane na przyszłe emerytury, co rozumieć można samo przez się jako przyszła pula pieniędzy na życie. Jednak według obecnego rządu pieniądze zabranie w podatkach służyć mają na pokrycie wypłat obecnych emerytur. To kto ile da do tej kasy odnotowane zostanie na stronach internetowych zarządzanych przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Witryna ze specjalnym loginem dla każdego podatnika umożliwi podgląd do informacji o tym ile sprzeniewierzono moich pieniędzy ciągu mojego życia. Pokładane zaufanie rządu w kolejny system informatyczny ZUSu nie da nam odpowiedzi na pytanie czy po przejściu na emeryturę tą niby sumę naszej emerytury będziemy mogli wybrać od razu. Chyba nie, zważywszy, że wszędzie powtarza się o dziedziczeniu tej kwoty.
Oprócz rosnących kosztów biurokracji administracyjnej polityczne uwarunkowania zakazują wszelkiej reform w Kasie Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego oraz przywilejów jakie wciąż mają górnicy. Nie małe grupy społeczne mogłyby z pewnością wpłynąć negatywnie na wyniki wyborcze. Zostają więc ci, którym narzucono bezwzględne i obowiązkowe podatki, składki zdrowotne i emerytalne. Teraz postanowiono odebrać nam również naszą przyszłość. Państwo nie naruszyło do tej pory tak mocno mojego zaufania do siebie. Trzeba liczyć tylko na siebie i swoje oszczędności. Należy pogodzić się z tym, że pieniądze co miesiąc uszczuplające nasze wynagrodzenie przepadają.
Zadziwiająca jest głuchota ministra Jacka Rostowskiego na pytania profesora Leszka Balcerowicza dotyczące nieakceptowanych kosztów rozrastającej się jak wrzód biurokracji. Słusznie zauważono, że wykres deficytu państwa ukazuje jednocześnie spadek oszczędności obywateli. Opierać dane o jeden wskaźnik i pokazywać je publicznie nie mając nic do powiedzenia na temat innych koncepcji redukcji zadłużenia państwa do bezczelny żart rządzących.
Idzie na polityczne dno obecna koalicja i myśli, że solidarnie pociągnie za sobą wszystkich. Nie docierają do niej ostrzeżenia profesora Balcerowicza. Znów błąd, za który nikt z obecnie rządzących nie poniesie konsekwencji. Tylko my jeżeli dożyjemy. Taki już los obywatela.
___
Na podstawie telewizyjnej debaty Rostowski – Balcerowicz, TVP 1, 21.03.2011 r.;