Nietypowo na początek. Zapytano mnie wczoraj czy byłem w drugi dzień świąt w kościele. Odpowiedziałem spojrzeniem. Zrozumiano i wytłumaczono mi, że odczytany był list pasterski Episkopatu Polski, który sam proboszcz pewnej parafii nie był w stanie w świętym spokoju odczytać swoim parafianom. Znalazłem i przeczytałem ten list. O co ten szum? Nie, brak szumu. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Gdy miejscem spoczynku twoich czterech liter jest kościelna ława to sokole oko wydawać się może zezem nieuleczalnym. Tyle wstępu.
Posłuchałem, zainteresowany po przeczytaniu jednej, drugiej, czy kolejnej recenzji, nową płytą Europe Last Look At Eden. Czuje się rozbity, bo albo stary już jestem okrutnie i nie wpływa na mnie to co szanownym gronie opiniotwórczym robi aż takie wrażenie. Za dużo nasuwa się naleciałości. Nie słyszę tej świeżości, którą rzekomo miał emanować ten CD. Ni do domu, absolutnie nie do auta.
Skoro o panach co piszą od ach do ech by tylko pracodawca mógł w swoim profilu dystrybucyjnym, nabić dobry wynik nakładczy to nadmienię, że miły fakt obecności w Mystic Art pana Łukasza Dunaja. Na tym się jednak kończy jakość tego pisma. Warto zatem? No, więc nie. Śmiejcie się jak chcecie, ale stwierdzam zupełnie świadomie – pismem do poczytania jest, uwaga – Zwierciadło. Zacząłem od wywiadu z Tomaszem Stańko. Jest tego więcej. Sprawdźcie sami.
Kupiłem sobie Przekrój. Tu zachęcił mnie jeden z redaktorów, ten od kultury, pan Jarosław Szubrycht. Zero żałowania. Jeśli mam być szczery to na 2010 rok zapowiada się regularne zakupywanie tygodnika Przekrój, miesięcznika n.p.m. i dla mojej pani właśnie Zwierciadło, które bez skrępowania też przeglądnę i na w wielu miejscach poczytam.