Megadeth


Killing Is My Buisness… And Buisness Is Good (1985, Combat)
Co by było gdyby Dave Mustaine grał do dzisiaj w Metallica? Ano Kirk Hammett pewnie nie wyglądałby jak… wygląda, ale przede wszystkim nie byłoby Megadeth. Mustaine stworzył własny styl thrashu. Bardzo techniczny, wymagający od słuchacza uwagi, a nie tylko machania głową. Z pewnością jest to jeden z ambitniejszych debiutów w dziejach metalu.

Peace Sells… But Who’s Buying? (1986, Capitol)
Spotkałem się z opiniami, że to najlepsza płyta Megadeth. Takie opinie panują wśród starszyzny, która usłyszała ta płytę w roku jej wydania. Nie da się zaprzeczyć, że jest to płyta godna uwagi. Dojrzalsza od debiutu, z jeszcze większą dawką ciekawych pomysłów. Polecam wszystkim.

So Far, So Good… So What! (1988, Capitol)
To niewątpliwie najkrótsza płyta z wszystkich długogrających jakie słyszałem. Jej chyba najatrakcyjniejszym, a już na pewno najbardziej znanym punktem jest przeróbka utworu Sex Pistols Anarchy In The U.K. Po raz kolejny bardziej skomplikowana struktura utworów sprawia, że tak krótki czas trwania płyty jest jej atutem. Mimo wszystko trzeba czasu aby poznać płytę w miarę dobrze. Warto poświęcić ten czas.

Rust In Peace (1990,Capitol)
18 solówek w jednym utworze? Posłuchajcie Hungar 18! Zresztą posłuchajcie całej płyty. Wspaniałe kompozycje, okraszone wyśmienitymi solówkami. Megadeth otwarło się na fanów, którzy mieli trudności z przyswojeniem wcześniejszych materiałów., ale zarazem pozostało sobą. Jedna z najwybitniejszych płyt amerykańskiego thrash metalu.

Countdown To Extiction (1992, Capitol)
Uproszczenie kompozycji, ale nie kosztem pójścia na łatwiznę. Płyta wyborna! Obok czarnej Metalliki ta płyta pokazała w jakim kierunku pójdą herosi thrashu w latach ’90-tych. Płyta stała się najbardziej znaną płytą zespołu. Ten fakt nie powinien dziwić. Warto dołączyć do grona jej posiadaczy.

Youthanasia (1994, Capitol)
Coraz mniej thrashu, a coraz mocniej puszczone oko do szerszego odbiorcy. Słucha się Youthanasia bardzo fajnie. Więcej ładnych melodii (m.in. A Tout Le Monde, Family Tree), wykwitnę solówki i okładka, która wywołała oburzenie w nie których częściach świata. Kolejna udana płyta zespołu Megadeth.

Cryptic Writings (1997, Capitol)
Zaczęło czegoś brakować. Kryzys na pomysły? Kompozycje nie przyciągają z taka siłą jak na poprzednich płytach, choć nie które fragmenty wywołują ciarki na plecach. Może i nie jest to najlepsza produkcja zespołu, ale i tak uważam, że godna jest Waszego poznania.

Risk (1999, Capitol)
Brak pomysłów na gitarowe granie zatuszować elektroniką? W przypadku Megadeth, czyli zespołu gdzie gitara to podstawowy instrument koncepcja się nie udała. Nie wiem od kogo wyszedł ten pomysł, ale skoro po promocji Risk odszedł z zespołu Marty Friedman i wyraża chęć grania muzyki bardziej komercyjnej, a nowy skład postanawia grac jak dawniej to odpowiedź nasuwa się sama. Nie neguje zdolności Friedmana, bo wybitnym gitarzystą jest to jasne, ale facet się pogubił. Miejmy nadziej, że wróci do grania metalu. Co do Risk to można posłuchać, ale czy będziecie często wracać do tego krążka wiedząc, że Megadeth nagrał takie dzieł jak Rust In Peace czy Countdown To Extinction tego nie gwarantuje.

The World Needs A Hero (2001, Sanctuary)
Na początku informacje o zmianie personalnych. Następnie wieści o zmianie wytwórni W końcu krótkie niusy o nowym materiale. Apetyt zaostrzył się kiedy Dave Mustaine zaczął udzielać wywiadów. I oto nowa płyta jest już na rynku! Nie wiem co tak naprawdę do końca kierowało Dave’im, ale wyszedł mu wspaniały materiał nawiązujący do takich dokonań zespołu jak Peace Sells… czy Rust In Peace. Znów płyty Megadeth można słuchać z uwagą ,odkrywając dzięki nie co trudniejszym strukturom utworów, wiele, wiele razy. Proszę Państwa! Kolejny wielki zespół nagrał płytę godną XXI wieku. Wieku, który póki co charakteryzuje się bardzo dobrymi płytami starej dobrej ekipy z lat ’80-tych (vide Turbo). The World Need A Hero polecam wszystkim tym, którzy od muzyki oczekują czegoś więcej niż tylko przeciętnych przebojów.
___
Tekst z 2001

The System Has Failed (2004, Sanctuary)
Trasa promująca World Needs A Hero zakończyła się dla Dave Mustaina dosyć nie fortunnie. Kontuzja ręki i zawieszenie działalności zespołu. Utalentowany Rudzielec nie usiedział długo w domowym zaciszu. Narobiło się trochę zamieszania ze składem, który miał z nim nagrywać kolejną płytę. Płytę The System Has Failed.
Megadeth to już marka sama w sobie. Każdy kto interesuje się w większym stopniu metalem wie czego się po tym zespole spodziewać. Dla nowych adeptów tej muzyki nowa płyta też jest swoistą pigułką dotychczasowych osiągnięć zespołu. Nie ma co kryć, Dave już nie wymyśli nic nowego. Nie musi, bo już dorobił się własnego charakterystycznego stylu i brzmienia. The System Has Failed to płyta, która zawiera w sobie wyraźne echa poprzednich wydawnictw, by nie napisać, że jest zlepkiem tego co w Megadeth najlepsze. Solówki w otwierającym płytę Blackmail The Universe wyraźnie nawiązujące do tych z Rust In Peace, drugi utwór Die Dead Enough przypomina swą melodyką Youthanasię. Wstęp kolejnego na liście Kick The Chair znów nawiązuje jakby do Rust In Peace, czy też Peace Sells… Dalej tez można bawić sie w takie wyszukiwanie zapożyczeń wcześniejszych wydawnictw. Jednak chyba nie oto chodzi. Nie brakuje Davemu pomysłów na poskładanie nowej mozaiki. Kolejnej ciekawej, dobrze wyprodukowanej, z jego charakterystycznym wokalem na przodzie.
Z filmu Sond Kindo Of Monster można by wywnioskować, że Dave nie do końca jest zadowolony z tego co osiągnął ze swoim zespołem. W wywiadach jednak zdecydowanie temu zaprzecza. I dzięki Bogu, bo Megadeth zapisał się już na stałe do panteonu sław rocka. Rzecz jasna gdyby siedział po dzień dzisiejszy w Metallice nawet nie przyszłoby do głowy się nad tym zastanawiać, ale los chciał inaczej. Według mnie, my słuchacze, absolutnie źle na tym nie wyszliśmy. Dowodem kolejne bardzo dobre wydawnictwo zespołu.
___
Tekst z 2004