Na początku było legendarne F*ck Me, czyli własna interpelacja kissowego Shock Me. Na drugiej płycie Dirty Money, Dirty Tricks zamieścili purplowskie Smoke On The Water. Kawałek świetnie sprawdzał się na koncertach. Podobnie jak Seek & Destroy Metalliki, które w stylu flamenco znalazło się na krążku Strip Tease. Acid Drinkers wyrobił sobie markę fachowców od przeróbek.
Czwarta płyta zespołu, Vile Vicious Vision, obroniła się bez przeróbek, choć i na niej nie zabrakło takowej (Then She Kissed Me grupy Kiss). Kolejne wydawnictwo zespołu zdominowane zostało przez kowery. Zwarty w swej formie Fishdick potwierdził talent zespołu. Kolejne Consument (płyta Infernal Connection), Wild Thing (The State Of Mind Report) oraz Proud Mary (High Proof Cosmic Milk) nie zachwiały tej opinii. Ta ostatnia piosenka stała się znakiem rozpoznawczym zespołu.
Wydawca Amazing Atomic Activity próbował promować płytę Satisfection stonesów, choć na płycie znalazły się o wiele ciekawsze kompozycje własnego autorstwa. Oprócz scenicznych wyjątków w postaci własnej niemieckojęzycznej wersji Usta milczą dusza śpiewa (w programie Wojciecha Mana i Krzysztofa Materny), odgrywany z udziałem Lipy (Lipali) Nóż grupy Illusion, czy już z Olassem metallikowe Ride The Lighting, Rign Of Fire Johnego Casha, czy węgorzewski występ oparty o repertuar Led Zeppelin, zespół odszedł od nagrywania kowerów w studio.
Na wszelkie pytania o drugą część Fishdicka odpowiadano krótko i zwięźle. Acid Drinkers ma swoje pomysły i nie myśli o powtórce. Broken Head, Acidofilia, Rock Is Not Enough…, Verses Of Steel zawierały tylko autorskie kompozycje zespołu. Jednak nigdy nie powiedziano nigdy.
Arek Olass Mendyk wiedział czego chce. Swą postawą zaraził pozostałych członków Acid Drinkers, ale i fanów. Bezkompromisowość potwierdzona została pewnością siebie, a wokół zespołu znów zrobiło się głośniej. Robili swoje i mocno stali przy swoim. Śmierć Olassa była zaskoczeniem i ciosem dla wszystkich. Do Acid Drinkers dołączył Wojciech Yankiel Moryto, dotychczasowy techniczny zespołu. Tym razem postanowiono nie robić zbyt długiej przerwy pomiędzy wydawnictwami (Verses Of Steel od swej poprzedniczki dzielą cztery lata), a nowy nabytek w zespole sprawdzić na płaszczyźnie, z którą wielu kojarzy zespół Acid Drinkers. 1 września 2010 roku na sklepowych półkach znalazł się Fishdick Zwei – The Dick Is Rising Again, od pierwszego do ostatniego numeru składający się z przeróbek.
Ktoś, kto zna od lat ten zespół nie będzie zaskoczony tym, że w slayerowski Seasnons In The Abyss wtłoczono country, a w Nothing Else Matters Metalliki słychać akordeon. Tego można było się spodziewać. Pytanie jest jedno, ale zasadnicze – ile razy, włączając drugą część Fishdicka będzie chciało nam się słuchać tych oczywistych eksperymentów? Początek kompozycji Slayera, czy chóralny śpiew w refrenie utworu Metalliki wypadają naprawdę fajnie. Niestety są one jedynie dodatkiem do całości. Przesłuchane raz, może dwa, przy kolejnym zostają przełączone przyciskiem next. Niestety nie tylko w tym przypadku.
Fishdick Zwei – The Dick Is Rising Again ma dobre fragmenty. Zbyt mało żeby mówić tu o fajnej płycie, nawet jeśli jej zastosowanie miałoby miejsce podczas imprez (tu z pewnością świetnie będą się sprawdzać Love Shack czy Hit The Road Jack). Nie przeszkadza łagodny Make No Mistake, fajnie kołysze Et Si Tu N’Existais Pas. Tylko, że nie tego oczekuje od Acid Drinkers.
Pomysł, choć odgrzewany nie był zły. Trudno jednak nie pozbyć się wrażenia, że poznaniacy wymusili ten materiał. Wyczerpały się przyprawy. Titus spełnił się w swoim projekcie Titus Tommy Gunn. Ślimak, który i tak trzyma tutaj najlepszą formę jeśli chodzi o granie, dopieszcza autorski materiał na czwartą płytę grupy Flapjack. Panowie gitarzyści nie zrobili nic co choć na chwilę sprawiłoby, że chce się pomachać głową. Całość poniżej możliwości tego zasłużonego bandu.
Naprawdę dobrze wyszły tym razem jedynie zdjęcia promocyjne. Z tym, że okres wieszania plakatów mam już za sobą. Nie lubię się cofać. Przy swojej pozycji rynkowej zespół mógł wynegocjować przesunięcie terminu wydania kolejnej płyty. Niestety pokusa na zaspokojenie oczekiwań rynku stała się większa. W konsekwencji zespół wylądował w miejscu, w którym znalazł się po Varran Strikes Back – Alive!!! Duże jest podobieństwo pomiędzy Fishdick Zwei – The Dick Is Rising Again, a Amazing Atomic Activity pierwszą płytą po odejściu Roberta Licy Friedricha. Brak im spójności.
Choć da się je słuchać to jednak przez cały czas ma się wrażenie, że czegoś brakuje. Wzrok sięga na półkę z myślą o włączeniu czegoś innego. Nie brakuje lepszych płyt. Acid Drinkers z pewnością o tym wie. Niestety zrobienie czegoś pod publiczność nie wpływa dobrze na jakość w tym zespole. Nie tylko w tym. Szkoda, że show business nie pojął tego jako pierwszej zasady funkcjonowania. Choć druga cześć Fishdicka nie jest czasem straconym, to jednak brak jej na domowej półce jest w pełni usprawiedliwiony i zrozumiały. Szkoda.
___
Płyta Acid Drinkers Fishdick Zwei – The Dick Is Rising Again; wydawca Mystic Production, 2010