Z tygodnika Przekrój (nr 12/3378 25 marca 2010) dowiaduje się, że Michał Żebrowski ukończył studium podyplomowe z zarządzania. Swoją wiedzę wykorzystał przy otwarciu teatru. Kolejna scena w stolicy, która jak sam się przekonałem swego czasu, przyciąga do ostatniego miejsca. Nie pierwsze to przedsięwzięcie tego typu. Pani Krystyna Janda z córką Marią Seweryn to pierwsze osoby, które z sukcesem medialnym otwarły tego typu przedsięwzięcia. Nie narzekają na brak frekwencji. Ważny jest też fakt, że krytyczne oko teatralnego recenzenta patrzy na ich spektakle z przychylnością.
Michał Żebrowski otwarł swoje 6. Piętro z rozmachem. W pierwszym spektaklu, pt. Zagraj to jeszcze raz, Sam, obok szefa grają takie nazwiska jak Daniel Olbrychski, Małgorzaty Socha, Anny Cieślak, ale również szołmen Kuba Wojewódzki. Tym nazwiskiem utorowano sobie drogę do mediów. Wywołano też burzę. Zderzające się ze sobą chmury o obłoki to wszelkiej maści wspomniane media, które rzucają piorunami. Po co i na co, nikt nie wie, bo jak zwykle widza nie spytano. Ważne, że coś się dzieje, społeczność spoza stolicy dowiedziała się o istnieniu nowych obiektów kulturowych w mieście Warszawy.
Od dawna marzę o tym aby udało się synchronizować daty pobytu w wielkim mieście z repertuarem pani Krystyny Jandy. Niestety jak do tej pory udało mi się w ten sposób zobaczyć Janusza Gajosa, Wojciecha Malajkata, Zbigniewa Zamachowskiego i Annę Seniuk w Teatrze Małym podczas spektaklu Śmierć Komiwojażera, w reżyserii Kazimierz Kutza.
Nazwiska robią swoje. Nie oszukujmy się. Widz, taki jak ja, oprócz chęci spędzenia miło czasu chce zobaczyć na żywo mistrzostwo aktorskie swoich wielbicieli z dużego i małego ekranu. Dlatego kiedy ma okazję szuka w repertuarach widowisk z nazwiskami.
Nie będzie wywodu kogo lubię i chciałbym jeszcze zobaczyć, a kogo nie. Znam i kojarzę nazwiska tj. Żebrowski, Olbrychski. Czy chciałbym ich zobaczyć na scenie teatralnej? Chyba tylko wtedy gdy nie będzie nic innego do wyboru.
Zatem najpierw obsada, potem tytuł spektaklu. Ryzykowne i nie stawiające mnie w pierwszym szeregu widzów przed choćby taką osobistością krytyki jak pan Maciej Nowak, który w tymże samym Przekroju przedstawia swój rozżalający wywód z łezką w oku wspominając spektakle Wesela Wyspiańskiego, Dziadów Mickiewicza, czy Kartoteki Różewicza. Nie wiem jak inni, ale mnie przypomniał się bohater Superprodukcji Machulskiego. Krytyk wie najlepiej.
Nie chce siedzieć przed telewizorem. Szukam wrażeń, emocji i przeżyć poza domem. Chyle czoła przed każdą instytucją, która stara się zrobić coś dla ludzi. Nie ważna jest tak naprawdę nazwa (klub muzyczny, centrum kultury, teatr, filharmonia, opera). Istotą są przeżycia. Mam prawo do własnych wyborów. Zadziwiające jest tylko, że znane persony kultury i publicystyki rozwodzą się nad tym co jest, a co nie jest teatrem. Szufladki.