Kombi, Skawalker, O.N.A. i… Kombii czyli 40 lat wzlotów i upadków na scenie.
Waldemar Tkaczyk, Grzegorz Skawiński, źródło: fragment okładki książki Królowie życia |
Na początku lat osiemdziesiątych XX wieku był głód na muzykę. Z księgarń znikały wysokie nakłady płyt. Kupowano wszystko co miało znamiona rocka. Tak pod polskie dachy zagościł zespół Kombi.
Gdy Polska oszalała na punkcie metalu, Grzegorz Skawiński, Waldemar Tkaczyk, Sławomir Łosowski i Jan Pluta wydawali Nowy rozdział. Nawet największy ortodoks w dżinsowej katanie z telewizorem na plecach musiał choć raz usłyszeć Słodkiego miłego życia, Nie ma zysku, Kochać Cię – za późno oraz wydane na czwórce w 1985 roku Black and White czy Nasze randez vous. Jedni akceptowali, podsłuchiwali w domowym zaciszu nie chwaląc się kolegom, a inni nienawidzili.
Jedne z pierwszych legalnych, czyli nie ze stoiska na bazarze, wydawnictw jakie nabyłem w swoim życiu były kasety Turbo Epidemie i… Tabu Kombi. O ile ta pierwsza była często pożyczana przez znajomych, o tyle drugą mogłem puścić sobie w każdej chwili. Podobnie było z pierwszą solową płytą Grzegorza Skawińskiego. Kaseta Skawiński często gościła u mnie w magnetofonie. Opakowanie spokojnie stało sobie przy wydawnictwach Scorpions, Accept. Zresztą jak najbardziej zasłużenie. Gitarzysta udowodnił swój talent na debiutanckiej płycie Skawalker, jednej z najbardziej niedocenionych płyt w polskim rocku. Były to już czasy gdy dała o sobie znać radomska IRA. Oba zespoły doskonale się uzupełniały, polski rock miał się lepiej niż w latach osiemdziesiątych.
Kolejna płyta Sivan nie żarła, grupa została gdzieś w tyle. Jak się jednak okazało to była cisza przed burzą. O.N.A. wyważyła Drzwi. Wraz z wokalistką Agnieszką Chylińską, Grzegorz Skawiński i Waldemar Tkaczyk nabrali rozpędu, będąc w czołówce polskiego rocka u progu końca XX wieku. Pierwsza płyta Modlishka jest przeze mnie nadal najchętniej słuchaną. Każdej następnej nie można było zarzucić profesjonalizmu, przystępności. Trzymały równy poziom, były odpowiedzią na panujące trendy (echa Pantery na płycie Pieprz, kornowy klimat na Mroku). różniły się, nie można było ich nie zauważyć czy przejść obok nich obojętnie. O.N.A. dobiegło końca. Duet Skawiński-Tkaczyk poszedł dalej swoją nową-starą drogą.
Kombii znalazło miejsce w muzycznym świecie. Ciąży nad nim zadrość byłego kolegi z zespołu, ale jak pokazuje życie, nie tylko w tym przypadku, muzyka broni się sama. Dziś Grzegorz Skawiński to doceniony gitarzysta, mający na koncie kolejną solową płytę Me & My Guitar. Razem z Waldemarem Tkaczykiem przeżyli wspólnie 40 lat na scenie. Doskonała okazja do podsumowania, biografii. Gdy zobaczyłem okładkę książki Królowie Życia nie zastanawiałem się ani przez chwilę.
okładka książki Królowie życia |
Będę szczery, nie lubię długich wywiadów, które przekładają się na biograficzną książkę. Mało kto umie ułożyć z nich ciekawą, szczegółową historię artysty. Wiele rzeczy umyka, a ciekawostki nie mają w sobie żadnej iskry. Już w trakcie czytania Królów Życia z ust muzyków pada zapewnienie, że w książce ujawnią kilka nieznanych faktów, zdradzą kilka pikantnych szczegółów i temat schodzi na konflikt wywołany przez klawiszowca Kombi, Sławomira Łosowskiego. Trudno nie pozbyć się wrażenia, że książka o Grzegorzu Skawińskim i Waldemarze Tkaczyku powstała jaka odpowiedź na zarzuty stawiane przez byłego kolegi.
Z jego inicjatywy powstała inna książka, jak się dowiadujemy z Królów Życia, zawiera ona wiele pomówień, kłamstw i post prawdy. Musiał więc zostać ślad, nie w postaci ulotnego w niepamięć wywiadu w gazecie lub portalu internetowym. Zadania podjął się Kuba Frołow, przeprowadził wywiady z Grzegorzem Skawińskim i Waldemarem Tkaczykiem. Niestety wykonanie położył na całej linii. Odnoszę wrażenie, że twórczości Kombi nie znał w ogóle, poza największymi hitami, o O.N.A. słyszał co nieco, choć i tak najbardziej interesowało go życie poza sceną. Coś też słyszał o solowej karierze gitarzysty i zespole Skawalker. Podobnie jak mówi mu coś nazwa Metallica. Być może wzorował się na jej bibliografii, której daleko do ideałów.
O ile o początkach, dzieciństwie, latach spędzonych w szkole, pierwszych muzycznych przygodach można się coś dowiedzieć to czasy Kombi, lata osiemdziesiąte zostały spłycone do minimum. Żadnej chronologii, opisu wydarzeń, oceny poszczególnych płyt, działań. Dowiadujemy się, że od polityki zespół trzymał się z daleka, szybko urwany wątek przez Waldemara Tkaczyka, nagrania w studio było przeprawą przez mękę, koncerty, koncerty, aż powiedziano sobie dość.
Zdaje się, że z jednego zdania dowiemy się, że Jan Pluta, wieloletni perkusista Kombi, zmarł. Tego wątku też nikt nie rozwinął. Może to zbyt prywatne, osobiste, jak życie poza sceną obu muzyków. O tym też niczego się nie dowiemy. Kto bystrzejszy domyśli się, że Waldemar Tkaczyk ma syna, który udziela się w Kombii na perkusji. Tyle.
Redaktor nie poprawił muzyków, którzy błędnie uznali płytę i przebój Mój dom grupy Ira za ich debiut. Trochę to zakłamuje całą sytuacje z propozycją nawiązania współpracy z Arturem Gadowskim (wokalista Iry). Jedynie wspomniano Tomasza Lipińskiego (dziś Illusion, Lipali), który na tamte czas zaczynał karierę z Illusion, a wcześniej udzielał się w She. Autor nie kwapi się na żadne wspomnienie o współpracy Grzegorza Skawińskiego z Vaderem, Acid Drinkers. O tych współpracach krążą legendy. Widać skoro dowiemy się o nich z Wojny Totalnej (biografia Vader) i Raportu o Acid Drinkers. Widać Kuba Frołow zna tylko Nergala, bo jego nazwisko wyczytał na okładce Me & My Guitar.
Prowadzący wywiad podporządkowuje się wątkom rozwiniętym przez Królów Życia. Niestety nawet ta z czasów O.N.A. oparta jest o tajemniczą promocję debiutu i fryderykowe F**k Off! Na coś od siebie, wyciągnięcie faktów, podsycenie rozmowy, redaktora niestety nie stać. Był alkohol, były drugi, wychodzenie na scenę po kielichu i smutne odczucia podczas ostatniego koncertu.
O nowych czasach praktycznie nie dowiadujemy się nic. Płyta Wszystko jest jak pierwszy raz nie spełniła oczekiwań. Zespół Kombii gra za nie małe stawki. Tego się dowiemy, choć to akurat można sobie darować. W kwestiach techniczno-sprzętowych autor przyznaje, że jest laikiem. Lubi czarny album Metalliki, która jest przykładem świetnie funkcjonującej maszyny, której jednostki w postaci frontmana, perkusisty czy gitarzysty solowego to słabe ogniwa. Jednak razem tworzą monolit.
Brakuje też próby nawiązania dialogu z bohaterami drugiego planu. Ciekawe jak na taką propozycję i co powiedziałby Sławomir Łosowski, Agnieszka Chylińska, ale również Zbigniew Kraszewski (wspólnie w Skawalker i O.N.A.), czy Piotr Łukaszewski (wspólnie w Skawalker). Poznajemy więc stanowisko głównych bohaterów, którym z racji ich królewskiej pozycji, nie należy się przeciwstawiać.
Książka Królowie Życia rozczarowuje, brakiem informacji, rzetelnego opracowania, naprawdę ciekawych anegdot, faktów będących potwierdzeniem lub zaprzeczeniem tego co każdy fan rocka w Polsce wie lub się domyśla. Nie mam na myśli tutaj konfliktów z ostatnich lat (Kombii vs. Kombi). Panu Jakubowi proponowałbym przeprosić Leszka Gnoińskiego i wziąć z niego przykład w podejściu do rzetelnej i sumiennej pracy, przy opracowaniu książek, wywiadów.
___
Książka Królowie Życia. Grzegorz Skawiński, Waldemar Tkaczyk. Kombi, Skawalkier, O.N.A. i Kombii czyli 40 lat wzlotów i upadków na scenie, prowadzący wywiad: Kuba Frołow, wydawnictwo Edipresse Książka, Warszawa 2017