Wyszedłem z tego koncertu przemoczony potem do ostatniej nitki. Dwie godziny energii zarówno na scenie jak i na widowni. Jednakże przed gwiazdą trasy Varan z Comodo Tour’98, w ramach której ów występ się odbywał udało mi się posłuchać przez parę chwil dwa rozgrzewacze (bardzo dziś żałuje, że i trzeciego, którym był Guess Why, nie dane mi było zobaczyć).
Tak więc Dog Family nie porwał już tak jak w ’96-tym na Odjazdach, a ale to może wina mojej niepodzielnej zbytnio w tym dniu uwagi, gdyż i nie wiele zapamiętałem z występu Corozone, no może z wyjątkiem okrzyku wokalisty Hej Polska, który skwitowaliśmy uśmieszkiem i udaliśmy się do baru za ścianą.
Był to krok prawidłowy gdyż tam spotkać można było i przez chwilę porozmawiać z samym Licą, co wydaje mi się bardziej pożytecznym i ciekawszym przeżyciem niż występ zakompleksionych (na punkcie kapel amerykańskich pokroju Machine Head) krakowian.
Łyk zimnego napoju i czas udać się pod scenę, z której zaczęły dobiegać dźwięki intro (rodem z Króla Lwa). W takt kolejnych dźwięków zaczęła się przednia zabawa z udziałem jednej z najlepszych grup koncertowych – Acid Drinkers!. Jeśli zależy Wam na poczuciu klimatu to odsyłam do płyty Varran Strikes Back – Alive!!!, będącej zapisem koncertów ze wspomnianej trasy.