Ira
(1989, Pronit)
Zacznę od grupy Fatum. Istniała sobie takowa i myślała, że przebój za przebojem z rękawa poleci.
Chłopaki dbali o fryzury, ciuchy. Efektem był uśmieszek i politowanie tych, którzy mieli stanowić grono fanów.
Grupa Ira na początku obrała podobną drogę. O ile na płycie Fatum Mania Szybkości muzycy pojawili się jedynie w formie rysunkowej na tylnej części okładki, to debiut Iry został przyozdobiony zdjęciem grupy na frontowej. Nie trzeba było sprawdzać zawartości, opakowanie mówiło samo za siebie. Sława drugiej płyty Mój dom spowodowała, nazwijmy to umownie, reedycje debiutu. Wówczas sięgnąłem po niego i ja. Przeczucia się sprawdziły, muzyka w stylu Mötley Crue, Bon Jovi, próba stworzenia własnego plastiku. Niestety jeszcze gorszej jakości niż koledzy za Wielką Wodą.
Mój dom
(1991, Top Music)
Nie było chyba osoby, która by nie znała tytułowego utworu z drugiej płyty. Szeregi grupy zasilił Piotr Łukaszewski, który zasłynął już z gry w TSA Evolution oraz Skywalker. Materiał do plastiku ulepszony. Robimy kierunek na Guns N’Roses i już nie ma obciachu. Wszystko układa się w jedną całość stanowiącą płytę, która prawie w całości staje się hitem. Po latach z tego wszystkiego pozostaje do jako takiego słuchania Nie zatrzymam się, Samo życie, Twój cały świat. Reszta wyeksploatowana do granic możliwości.
Mój dom stoi na półce z kasetami u mnie do dziś. Wyśmiewano mnie za to, ale nie pękłem. Zespół Ira był jedną z niewielu, które na początku lat ’90tych potrafiły zagrać naprawdę profesjonalne koncerty. I to nie tak, że raz było fajnie, a raz coś do bani. Za każdym razem była żywiołowość i zaangażowanie. Płyta Mój dom umożliwiła im to udowodnić, kolejne płyty były tylko przykrywką do kolejnych występów.
Kup płytę w najlepszej cenie
1993
(1993, Top Music)
Wyjaśniać wszystkim dookoła, że Bierz mnie na płycie Mój dom, to taki żart jedynie, że nie chodzi im o sex, alkohol, no wiecie bycie gwiazdorem rocka. Wychodzi 1993 i Sex jest tym co ja chciałbym ci maleńka dać… i wracamy do punktu wyjścia.
Ta płyta jest bezpłciowa. Podtrzymała dobre imię Iry i to w zasadzie wszystko.
Kup płytę w najlepszej cenie
Znamię
(1994, Top Music)
Kim jesteś by publicznie mówić mi jak żyć…?! Panowie dalej spoglądają na drugi brzeg oceanu, tym razem na wschodnie wybrzeże, gdzie zamiast syku lakieru do włosów, słychać brzęk maszynek do tatuażu. No i zachodzi konieczność małej przemiany. Małej? Zespół zmienia upodobania i próbuje przyciągnąć do siebie młodzież w kraciastych koszulach, szerokich spodenkach, jednym słowem brakowało tylko okrzyku Let’s go motherfuckers! Znamię to wręcz wzór koniunkturalizmu. Z duchem czasu, jakaś ballada, czadzik, klimat a’la Type O Negative (Na Zawsze). Dziś można tłumaczyć to jako odskocznie, próbę zrobienia czegoś nowego. A nie można było pozostać z tym wszystkim w sali prób?
Kup płytę w najlepszej cenie
Ogordy
(1995, Zic Zac Music)
Widać panowie doszli do wniosku, że z tymi czadami to oni długo nie pociągną. Jakoś się wytłumaczy w prasie, że to tylko tak dla zgrywy, a teraz wracamy do tego co umiemy najlepiej, zważywszy, że jest Duża Wytwórnia, która chce to wydać. Czy gdzieś popełniono błąd? Niewiadomo, ale jedno było pewne – kryzys pojawił się w kilku miejscach. Twórczy, koniunkturalny, popularności.
O ile Znamię wywołało przynajmniej kontrowersje, to Ogrody słuchało się bez emocji. Wiadomo, że muzycy grać umieją i to bardzo dobrze. Produkcja jak zwykle wzorowa. Ale do tego potrzebne jest jeszcze coś. Nie ma tego w Ogrodach Iry.
Tu i teraz
(2002, BMG Poland)
Ogród porosły chwasty i gąszcze. Muzycy pogubili się. Trzem udało się odnaleźć. Postanowili działać sami, bez dwóch gitarowych podpór. Gitarzystę sobie dobrali i postanowili pograć sobie.
Powinienem być szczery wobec siebie i skoro pluje na reaktywację np. Wilków, to dlaczego nie na Irę? Po co komuś Ira dzisiaj tu i teraz? Czy można by się bez niej obyć? Można, bowiem Ira dziś to przede wszystkim głos Artrua Gadowskiego, który jak wino im starszy tym lepszy. Bez Ciebie znikam zapadł mi w ucho na długo. Słuchając całej płyty jest tego więcej. Ira dzisiaj tu i teraz to grupa pop rockowa. Muzyka tłem dla rozpoznawalnego głosu wokalisty.
Na koniec dodam tylko, że nie będę bronił tego come backu na scenę. Powody mogą być oczywiste. Przewagą Iry jest jednak płyta, która da się słuchać. Zrobiona z luzem, a nie w przypływie sukcesu jednaj błahej przyśpiewki, o tym kogo to się bzyknęło, a kogo nie udało.
___
Tekst z 2003
Ogień
(2004, BMG Poland)
Płyta zaczyna się intrem a zaraz po nim następuje najsłabsza kompozycja na płycie Teraz. Nie wróży to dobrze. Kolejny po niej, tytułowy, Ogień daje nadzieje, że warto może jednak dać szanse tej płycie. Trzecia kompozycja Kontrakt i zaczyna przeważać negatywne nastawienie do tej płyty. Poczekajmy jednak co usłyszymy dalej. Ikar to światełko w tunelu na lepszy ciąg dalszy. I gdyby pominąć kower Venus to do końca jest już naprawdę dobrze.
Zespół Ira ma smykałkę do przerabiania numerów, że wspomnę o Hej Joe Hendrixa, Oni zaraz przyjdą tu Breakoutów, dylanowskie (choć na nutę Guns N’Roses) Knokin’ On Heaven’s Door, czy beatlejsowkie Come Together. Żadna jednak z tych kompozycji nie znlazła się na płycie studyjnej. Trudno mi więc wytłumaczyć sobie dlaczego tym razem umieszczono najsłabszą z przeróbek – Venus (w oryginale Shoking Blue). Zaistnienie tego utworu w mediach (zespół wykonywał tą kompozycje podczas koncertu telewizyjnego Przeboje Zjednoczonej Europy)?
Nie ustrzeżono się wad. Ale jeśli skorzysta się z opcji wybierania utworów to jakby nie patrzeć pozostaje jeszcze osiem dobrych rockowych numerów. Numery, które co warto zauważyć są zdecydowanie mocniejsze w swym brzmieniu od nagranych na poprzedniej płycie. Zespół istnieje i ma się dobrze. Być może nie nagra już nic wybitnego i przełomowego, co mogłoby się zapisać na kartach rockowej historii, ale i tak lepsze mocne rockowe przeboje w wykonaniu Iry niż płytkie przeboiki lansowane przez komercyjne stacje radiowe.
___
Tekst z 2004
My
Mieć wlasny charakter i być rozpoznawalnym to duża sztuka. Grupie Ira ta sztuka się udaje nie tylko za sprawą jego głosu. Wydawać się może, że recepta jest prosta: rockowo przebojowo. Ballada to też część tego stylu i te udają się grupie najlepiej. Może to bardziej wymagający krążek i oprócz Wybacz trudno coś zapamiętać nawet po kilku przesłuchaniach. Brakuje pazura, który się wbije słuchacza i nie puści.My przykład wyśmienitego kunsztu, pozbawionego szalonego ducha. Rock, przy którym raczej poprawimy krzywo ustawiony wazon zamiast rzucić nim w ścianę z okrzykiem Yeah! Rock’n’roll!.
___
Tekst z 2016