Illusion 1 (1993, Polton)
Nie wiem czy to przypadek sprawił iż pojawili się na rynku jednocześnie. Incrowd i Illusion. Grupy mające stanowić odpowiedź na ówczesne mody za Wielkiej Wody. Powszechnie jednak wiadomo, że jeśli nie ma się nic swojego do powiedzenia to trzeba mieć przynajmniej charyzmę. Incrowd jej zabrakło i bardzo szybko o nich zapomniano. W Illusion miał ją Lipa. Czytając wywiady dotarło do mnie iż jest to ten sam gość, którego niegdyś widziałem na Odjazdach ’90 z grupą She. Później owego koleższkę widziałem z grupą Skywalker w jakimś muzycznym programie w TV. Potem recenzje debiutu, w czasie których czytania, przychodziło mi na myśl jedno – przecież to o takich śpiewa Big Cyc w swoim utworze Kraciaste Koszule…
Zanim doszło do mojej konformacji z debiutem Illusion znałem już jej dwie następczynie. Z perspektywy czasu płyta spełniła swoje zadanie. Grupa zaistniała mocno w świadomości słuchaczy. Jeśli jednak ktoś tak jak ja poznał zespół choćby dopiero od 2 to nie wiele stracił. Co ciekawsze fragmenty można znaleźć choćby na późniejszej koncertowej płycie zespołu.
Illusion 2 (1994, Polton)
Przed wydaniem tej płyty miała na świecie premiera bardzo ważnej płyty – Chaos A.D. Sepultury. Zrobiła ona ogromne wrażenie nie tylko na niżej podpisanym. Stała się też inspiracją. Lipa z zespołem zamknęli się w studio z Adamem Toczko i Tomkiem Bonarowskim i kombinowali. Światu ujawnili wpierw Nóż. Ów Nóż pociął wszystkich swym świetnym riffem. Kiedy na rynku pokazała się płyta nie sposób było przejść obok niej obojętnie.
Nie miałem i nie mam do dziś zastrzerzeń do dwójki Illusion. Skojarzenie z Chaos A.D. ma tu na celu pokazanie Wam iż jest to tylko punkt wyjścia. Płyta Lipy i kolegów stała się jakby odpowiednikiem. Stoimy u granic naszego kraju i mówimy wam – my też potrafimy! W doskonałym stylu, z kopem, doskonałym brzemieniem. Całość utrzymana na równym, wysokim poziomie. Nie ma tu ani chwili znudzenia, checi przejścia do następnego utowru.
Wspaniale działo się u nas w tym czasie jeśli chodzi o muzykę. Debiut Flapjacka, Infernal Connection Acid Drinkers, Illusion 2. Fan wiedział, że nie ma się czego wstydzić, a idąc na koncert wiedział, że będzie to coś naprawdę na wypocenie.
Illusion 3 (1995, Polton)
Oczekianie na Illusion 3 było wydarzeniem. To co trafiło do naszych rąk ani trochę nie można uznać za płytę nagraną pod ciśnieniem i presją tłumu. Zespół postawił krok wprzód i stanął w krainie mroku. W porównaniu z kolorową okładką dwójki, trójka przyozdobiona została w czerń.
Lipa jest na swój sposób bardzo oryginalnym tekściarzem. Pomimo całej otoczki wesołości wokół zespołu potrafił w swych lirykach zawrzeć przekaż, który dawał człowiekowi do myślenia (To co ma nadejść), przemoc (Vendetta), faszyzm (Keff).
Produkcja jeszcze lepsza niż na poprzednie. Mięsiste brzmienie, nie pozostawiające suchej nitki na słuchaczu. Passa trwała dalej i dobrze wszystkim było.
Illusion 6 (1998, Polygram Polska)
Płyta koncertowa, zmiana wydawcy. Zajęło to wszystko trochę czasu. Zespół w końcu powrócił z szóstką. Czas jednak zrobił swoje. Pamiętający dwie poprzednie płyty studyjne grupy mieli może nadzieje, ale wraz z pierwszym odsłuchaniem zostały one rozwiane. Co to za brzmienie?! Co to za produkcja?! Gdzie ten powiew świeżości płynący z 2 i 3?! Brak powietrza, wszystko jakby ciężkie, męczące. Na wysokości zadanie stanął tylko Lipa ze swoimi tekstami. Dla Illusion było to za mało, dla Tomasza Lipnickiego początek kariery solowej z Li-Pa-Li.
Wraz z 6 pojawiły się we mnie wątpliwości czy zespół jednak nie oszukiwał, w końcu wraz z przeminięciem mody nagle sam dał sobie spokój, a tak się chyba nie robi, nie? Może lepiej gdyby odeszli o jedną płytę wcześniej? W glorii i chwale. Dziś (wrzesień 2003) to nie ważne, Lipa ciągnie swój projekt i przyłączył się do najbardziej rock’n’rolowej grupy w tym kraju (Acid Drinkers), a reszcie Illusion lepiej nie wspominam, żebyście przypadkiem nie zwrócili tego co jedliście przed chwilą na jedną z płyt Illusion.
___
Tekst z 2003