Zdefiniowałem po swojemu słowo nałóg. Organizm potrzebuje płynów i żywności. Pomijam fakt jej jakości, bo nie o tym teraz mowa. Wszystko co wprowadzamy do naszego organizmu powodując odmienność stanu od normalnego sprawia, że uzależniamy się. Wzburzamy fale niepokoju w naszym ciele, które dostaje coś czego mu zupełnie nie potrzeba. Dodatkowo czynimy, że nasz umysł wpada w pułapkę. Zaczyna się wirowanie i pranie mózgu. Nie, to nie muszą być media, czy jacyś dobroduszni. To tylko i wyłącznie chemia, którą na własne życzenie implementujesz w samego siebie.
Ciekawi mnie czy wszystkie problemy mają taką swoistą dziurę we własnym płocie, która prowadzi do tak łatwego jego rozwiązania. Przynajmniej mogłoby się to tyczyć tych spraw, w które ładujemy się na własne życzenie. Czy ktoś kiedyś kazał mi zapalić pierwszego papierosa? Długo wydawało mi się, że nie ma z tym problemu. Potem była górska wyprawa i uświadomienie sobie, że ten nałóg mnie prawie zabił. Cztery miesiące nie spojrzałem nawet na papierosa. Jak dziś pamiętam kiedy zapaliłem po tej przerwie. Nie przypuszczałem, że doprowadzę się do takiego stanu kiedy będę bardzo chciał rzucić palenie i nic z tego nie będzie wychodzić. Polecono mi książkę Allena Carra Prosta metoda jak skutecznie rzucić palenie.
Co można napisać na 230 stronach o paleniu by sprawić aby czytelnik rzucił tą truciznę? Na dodatek napisane w prosty sposób, bez jakiś niekończących się nudnych opisów. Można. Zasadę na początku obrałem jedną: chce rzucić palenie! I podałem się temu co pisze Allen. Co najmniej trzy razy w trakcie jej lektury rzucałem w myślach palenie i wracałem z jakiś błahych powodów. Nie odłożyłem książki. Chciałem wiedzieć wszystko do końca.
Wczoraj nie paliłem przez całą niedzielę. Wieczorem oddałem się końcówce lektury i zacząłem od rozdziału na temat ostatniego papierosa. Wypaliłem go. Rzuciłem palenie! Skutecznie.
Cała sprawa rzucenia palenia to część mojego zamiaru poukładania sobie wszystkiego w głowie na nowo. Swoisty restart. Z tego też powodu od pewnego czasu regularnie zaglądam do książki Zarządzanie czasem. Strategie dla administratorów systemów Thomasa Limoncelli. To także polecona pozycja, przez kogoś kto jak widzę z każdą odwróconą stroną dostosował swój tryb pracy do zawartych w niej rad i instrukcji. Mnie również udało się już wcielić w życie kilka z nich. Do kolejnych z nich przymierzam się i od wczoraj już wiem, że robię to zbyt wolno! Czas jest bezcenny. Jeśli każdego dnia marnuje się go na niepotrzebne sprawy, a kładąc do łóżka myśli co można było zrobić, to nie ma nic prostszego jak posłuchać kogoś kto usystematyzował skutecznie swój czas w oparciu o priorytety.
Teraz i tu. Dziś dla jutra.