Bank Śląski ING zachęca mnie do oszczędzania. Namawia klientów na trenera finansowego.
Trochę zasłania się nim z uwagi na brak możliwości przeprowadzenia samodzielnej analizy. Nie tylko wydatków w odniesieniu do sztywnych kategorii (można je zmienić, ale nie da się stworzyć własnych). Bez szans na chwilę obecną aby zweryfikować swoje plany względem faktycznie poniesionych wydatków.
Sprawdzam wirtualnego trenera finansowego.
Określasz mu średnie miesięczne wydatki i wpływy. System tego nie wie? Widać powstało założenie, ze mamy środki jeszcze gdzieś indziej. Potwierdza to okno, w którym możemy podać oszczędności w innych bankach (skarpecie?).
Otrzymujemy wynik. Analiza wskazuje na średnie wydatki według kategorii.
Jak wspomniałem wyżej podziału wydatków jest za mały a co zamazuje obraz analizy.
Dyskretnie pomija się zwrócenie uwagi na codzienne wydatki wskazują „rozrywkę i podróże” oraz „samochód i transport” oraz „odzież i obuwie”. Wychodzi więc na to, że „wirtualny doradca” w tych obszarach wskazuje mi możliwość odłożenia pewnej kwoty
Co mogę jeszcze zrobić?
Zmienić budżet swoich wydatków?
Zwabiony możliwościami wybieram edycje.
I mogę określić kwotę wydatków. Nie wynika z niego, budżetu. Koło zatoczone.
Jeżeli myślę budżet to chcę określić plan. Skoro nie mogę dodać kategorii to przynajmniej w ich obszarze chce umieć zaplanować wydatki. Później dokonać analizy. Tyle mam środków (obecny „budżet”) tyle wydam na codzienne wydatki, tyle na paliwo, wizytę u dentysty itd.
Obserwuje więc wydatki planowane i dokonane, miesięcznie, rocznie, jak to wszystko wychodzi, gdzie są przekroczenia i dlaczego. „Obserwuje” w sensie „chciałbym”.