Zgiełk wokół festiwalu Metalmania


W piątek, 13 stycznia 2017, w krakowskiej Spółdzielni Ogniwo, miał miejsce panel dyskusyjny nt. Reaktywowanego festiwalu Metalmania. Jaka przyszłość ją czeka? Czy tegoroczny zestaw artystów zapewni udaną frekwencję i będzie motorem do organizacji kolejnej edycji?

W rozmowie wzięli zaproszeni goście, dziennikarze muzyczni: Łukasz Dunaj (redaktor naczelny Noise Magazine, autor książek), Jarosław Szubrycht (redaktor naczelny Gazeta Magbetofonowa, autor książek), Rafała Monastyrskiego (magazyn Metal Hammer), Lesława Dutkowskiego i Leszka Wojnicza Sianożęckiego.

Na sali wśród słuchaczy znalazł się m.in. Piotr Wiwczarek, lider zespołu Vader. Jego obecność miała znaczący wpływ na tok dyskusji. Po jego wypowiedzi pesymizm zmalał. Peter to żywa ikona przykładu metalowej postawy. Wielokrotnie podkreśla on znaczenie festiwalu Metalmania na kształtowanie się subkultury w Polsce.

Z uwagi na rejestrację spotkania można zobaczyć je na kanale Spółdzielni Ogniwo w serwisie YouTube. Rzecz jasna łatwiej komentuje się całe zdarzenie gdy na spokojnie wysłucha się wszystkich głosów. Czy płynie z nich jakiś wniosek?

Bardzo szybko na spalonej pozycji znalazł się Lesław Dutkowski. Nieżyjący Tomasz Dziubiński, szef Metal Mind Productions, organizator m.in. Metalmanii, był inicjatorem nie tylko kultowego festiwalu, ale organizatorem wielu legendarnych koncertów. Bez niego fani nie mieliby w domu takiego katalogu płyt polskich grup metalowych, one same nie zaistniałyby na zagranicznych rynkach. „Miał swoje za uszami?” Kto jest bez winy niech rzuci kamieniem, a potem udowodni jeszcze, że zrobił więcej.

Mało kreatywną postacią wydał się redaktor Metal Hammera, Rafał Monastyrski, co rusz podkreślał on, że tylko współpracuje z redakcją i nic poza tym nie łączy go z Metal Mind Productions. Wyraził swoje zdanie. Na koniec podkreślił jednak, że na tegoroczną edycję jedzie, choćby zobaczyć tylko Coroner
.
„Metalmania” to kult. Żaden, prócz Jarocina, o czym wspominał Jatosław Szubrycht, festiwal nie zapisał się tak mocno w historii polskiej muzyki rockowej. Ja też pomyślałem jeszcze Strashydle, ale rozmach obu imprez jest raczej nieporównywalny.

Pierwsza Metalmania odbyła się w 1986 roku. Nie miała znaczenia główna gwiazda. Liczył się polski skład wykonawców. Rok później przed drugą edycją festiwalu, w lutym 1987, na scenie Spodka dwukrotnie wystąpiła Metallica. Kila tygodni później odbyła się główna impreza, a widzowie zobaczyli topowe kapele OverKill, Helloween i Running Wild. Rok później Kreator, w następnym Sodom. Lata ’90 zapisały się szeroką listą koncertów kapel będących abollutną czołówką death metalu. Zmieniały się miejsca organizacji. Jastrzębie, Zabrze, Jaworzno by wreszcie w 1997 powrócić do Spodka. Rok później headlinerem imprezy był Judas Priest. W kolejnych latach tą role pełnili m.in. Therion (2006, czytaj relację), rok później Testament i Megadeth (2008, ostatnia jak do dziś edycja).

Festiwal w pigułce prezentował to co było w muzyce metalowej na czasie. Był świętem muzyki. Chciałem być od pierwszej edycji. Z zazdrością patrzyłem na te załogi zmierzające w kierunku hali. Miałem białe adidasy, jeansy rurki, nawet katanę. Z czasem też skórę i koszulki ze wzorami ulubionych płyt. Wiele taśm przekręciło się w magnetofonie nim wreszcie pojechałem na festiwal.
Imprezy masowe, biletowane open air, z topowym line upem, cieszą się nie słabnącą popularnością. Rosną w siłe. W Polsce Open Air, Off i reaktywowany Jarocin. Celowo pomijam niebiletowany Przystanek Woodstock. Metalmania ma szansę wrócić jako wiosenna rozgrzewka przed letnimi eskapadami naceuropejskie imprezy. W wyremontowanym Spodku. Spotkać się, pogadać, ustalić plany wyjazdów kto, gdzie, z kim, jakim transportem. Czy ktoś pomyślał żeby zaprosić biura organizujące wyjazdy na Wacken Open Air, HellFest czy inne imprezy? Mam na względzie fakt, że może nie być już biletów na większość tych imprez. Zawsze można zmienić rodzaj transportu. Takich stoisk pewnie nie będzie i szkoda.

Informacja o powrocie festiwalu Metalmania poruszyła środowisko. Nie źle budowano napięcie ogłaszając line up. Coroner, sodom było naprawdę nie źle. Wszyscy zainteresowani czekali z zapartym tchem na ogłoszenie headlinera. Trzymałem kciuki za tych co typowali Running Wild. Ja cicho liczyłem na King Diamonda świętującego 25 lecie wydania płyty „Abigail”. Gwiazdà festiwalu został Samael. Jako wisienkę na torcie zapowiedziano występ grupy Vader.
W jednym zgadzamy się wszyscy. Nie da się zaspokoić gustów wszystkich naraz i każdego z osobna.

Czym jest dziś subkultura metalowa? Odpowiedź należałoby w pierwszej kolejności podzielić na opcję polską i zagraniczną. Jesteśmy wygodni, takie są czasy. Lubimy komfort i wygodę. Młodzi również. Stojąc przed plakatem Metalmania 2017, jakikolwiek by pn nie był powinniśmy nie oglądać się wstecz lecz cieszyć się, że komuś mimo wszystko się chciało wskrzesić tą wiosenną imprezę. Przed organizatorami koncertów i festiwali spore wezwania. Nie wystarczy piwo musi być kawa. Nie można serwować zimnych hot dogów i pizzy, musi być też coś ciepłego i strawnego. Food trucki? A dlaczego nie?!

Życzenia? Skądże znowu! Dobre zaplecze festiwalowe to norma. Gdy ludzie będą się dobrze czuć to będą zadowoleni z imprezy. Nawet gdy na sam koniec nie pojawi się na scenie artysta wg nich na to zasługujący.

Metalmania 2017 wraca do korzeni i otwiera się na to co topowe na polskiej scenie. Furia, Infernal War, Thaw, Stillborn stojąca za plecami weterana, grupy Vader. W latach osiemdziesiątych to właśnie tam prezentowała się cała ówczesna czołówka z Kat, Turbo, Wolf Spider i Dragonem na czele.

Czy spotkanie w Krakowie miało jakiś czynnik zachęcający niezdecydowanych do zakupu biletu?
Gdybym był fanem Sabaton czy Nightwish to prędzej bym się obraził na gości. Ci w podobnym tonie mogą mówić o kultowych zespołach szanownych.

Decyzje zapadły. Umowy pewnie podpisane. Niech Metalmania wróci i będzie. Niech budzi emocje swym line upem, niech jest i się odbywa, by potem było co wspominać. Bez Metalmanii nie widziałbym wielu wykonawców, nawet gdy później grali w ramach swoich tras. Na wspomnienia trzeba sobie ciężko zapracować by do końca życia opowiadać z dumą „Byłem na Metalmanii!” Obyśmy mogli mieć takich okazji jeszcze wiele. Czy będą kolejne edycje, zależy przede wszystkim od nas.


Najnowsza edycja Metalmanii będzie nie tylko jednym z najważniejszych muzycznych wydarzeń przyszłego roku, ale będzie to prawdziwe metalowe święto. Na dwóch scenach zaprezentuje się czołówka światowej i polskiej sceny metalowej. Festiwal pozostaje wierny swojej formule i fani będą mogli zobaczyć najlepszych, różnorodnych pod względem metalowej stylistyki wykonawców.

Główna Scena:
Tygers Of Pan Tang, Sinister, Impaled Nazarene, Arcturus, Furia, Vader, Entombed A.D., Sodom, Coroner, Moonspell, Samael

Druga Scena:
Mentor, Stillborn, ThermiT, Animations, In Twilight’s Embrace, Mord’A’Stigmata, Infernal War, Thaw, Obscure Sphinx, CETI, Entropia

Ceny biletów w przedsprzedaży:

  • Loża – 355 PLN
  • Sektory czerwone H, J – 260 PLN
  • Sektory czerwone + sektory niebieskie do X rzędu – 195 PLN
  • Sektory niebieskie od XI rzędu – 160 PLN
  • Płyta – 170 PLN

Bilety dostępne na stronach:

Więcej informacji: