Wiślane tiramisu


Świąteczne rozpieszczanie brzucha. Z domu zabrane najlepsze kruche ciasto na świeci (bakalie!) plus kupna babka niby drożdżowa. W trakcie spacerów trudno było oprzeć się pokusie. Spróbowałem dwóch wiślańskich tiramisu.
Pierwszego zakosztowałem w cukierni Delicje na rogu ulic 1-go Maja i P. Stellera. Do tego miejsca zwabiła nas pamięć o dobrej kawie w czasie ostatniej wizyty w Wiśle. Tym razem również nie zawiedli. Przynajmniej pod tym względem. Skuszony na tiramisu w niskiej cenie szybko pozbyłem się kuszącej myśli o jeszcze jednym kawałku. Cena niska, ale nie warta zachodu. Wątpliwe składniki w wyrobie, który niesłusznie nazwano jak najlepszy deser świata.
Nie skreśliłem Wisły i podjąłem jeszcze jedną próbę. Tym razem wyznacznikiem była ciekawość. Czy kawiarnia w czterogwiazdkowym hotelu Gołębiewski może zapewnić wysokiej klasy tiramisu? Pomijam w tym przypadku cenę. Może odstraszyć. Warto przezwyciężyć strach i spróbować! Ładnie podane z pierwszym kęsem rozpływa się w ustach. To jest to! Pewne jest, że będąc teraz w okolicy trudno będzie się oprzeć pokusie wiedząc, że oprócz basenów i świetnego pokoju dla dzieci jest takie cudeńko.