Zgłosiłem blog do plebiscytu Blog Roku 2009. Zamieściłem odnośnik z banerkiem i nawet pochwaliłem się tym faktem mojej Pani myśląc, że zostanie on zweryfikowany przed kompetentne osoby. Siedząc od tak sobie przed laptopem poczytałem o etapach tej akcji. I znów w tym świecie najważniejszy jest pieniądz. Z jednej strony zdaje sobie sprawę, że ogrom zgłoszonych blogów nawet przy ogólnej weryfikacji na pierwszym etapie zmusiłby do zatrudnienia całego sztabu osób. Jednak jest to niezbędne aby określić jakość danej strony. Tymczasem od tego czyj blog znajdzie się w kolejnym etapie zależy od SMSów. Zatem cały ten szum ma na celu nabicie kont, a ostateczny wybór i pozycja danego tytułu zależy od tego ile się zainwestuje. Smutny to fakt biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z Internetem. Nie można by tak głosować online? Jest tyle już różnych mechanizmów weryfikacyjnych, że nawet sztuczna zmiana adresu IP może być wykryta. Ale nie, trzeba ruszyć litery sprzed komputera, sięgnąć po telefon komórkowy i nabić rachunek. Konkurs na Bloga Roku nie ma zatem wartości merytorycznej, czy jakościowej, a jedynie komercyjną. O ile do tej pory zwracałem uwagę na miejsca w Sieci informujące o zajęciu jakiegoś pozycji w tymże plebiscycie, o tyle teraz będę podchodził do tego z dużą rezerwą.