Nie mam materki. Pierwszą w swym życiu yerba mate zaparzyłem w czajniczku. Pije w moim ulubionym kubku.
Być może moje pierwsze przygotowanie naparu ze względu na brak rytuału i zachowania proporcji sprawiło, że doznania są całkiem pozytywne.
Ostrokrzew paragwajski wzbogacony w 10% miętą. Kojarzy się z zieloną herbatą. W posmaku delikatny lekki posmak mięty. Lepiej smakuje przy wyższej temperaturze. Kiedy wystygnie jest orzeźwiająca.
Siedząc przy biurko odruchowo co jakiś czas sięgam w stronę kubka. Kiedy jest już pusty wstaje i podchodzę do ekspresu z kawą. Parzę nową i wracam na miejsce. Cykl powtarza się kilka razy dziennie, o wiele za dużo. Szukam zamiennika, którzy nie będzie tylko wodą mineralną. Herbata sprawdza się raz na parę godzin. Picie kolejnej z rzędu pozostawia jedynie kwasotę w ustach. Czarną z cytryną jakoś tak wolę w domowym zaciszu. Smakuje wtedy wybornie. Sprawdza się owocowa, ale mocy w niej tyle co nic. Od czasu do czasu chętnie wypiję zieloną lub czerwoną herbatę. Prócz smaku potrzebuje pod ręką coś co pozwoli mi przeżyć w dobrej formie dłuższą część dnia. Postawiłem na yerba mate. Może za wcześnie na ocenę względem oczekiwań. Biorąc pod uwagę nie przespaną noc póki co daje radę, nie wiedząc czy to już działanie naparu.
___
Yerba mate Pajarito z ziołami (mięta, cedron, burito), dystrybutor Yerba Mate Store;