Monopol cieknącego burbona


Czy gry planszowe mają swoje kolejne wersje? Jeśli jak to na czym polega ich rozwój? Wczoraj zagraliśmy po raz pierwszy w Monopoly tzw. przyśpieszone. Do normalnego zestawu dochodzi dodatkowa kostka, w której niektóre standardowe pola z kolejnymi punktami zamieniono na obrazki oznaczające dodatkowe opcje i możliwości. Przedostatnią grę rozgrywaliśmy, w tradycyjnej formie, przez cztery godziny. Wczoraj rozgrywka zakończyła się w godzinę. Coś w tym jest.
Końcowe odliczanie do świąt. Niby posprzątane, jedynie dopiąć co trzeba na ostatni guzik i spokój, a tu pukanie do drzwi. Wiedziałem, że to dziwne syczenie za panelami w łazience to nie wężowy gość na zimę tylko siła natury w formie wody. Spacerek po chleb, śniadanie i trzeba z jak największą precyzją chirurgiczną rozebrać i dojść do tego co trzeba, usunąć/zlikwidować i przywrócić do stanu nie wzbudzającego wizualnych wątpliwości.
Później zaległe zakupy. Zamiar okupacji dobrze wyposażonych półek z płytami. Dla mnie to wiadomo, ale zamierzam nabyć kolejny egzemplarz Virgin’s Milk Corruption.
Nie wiarygodne, że od wydania tej płyty mijają już cztery lata. Co prawda panowie już są po miksach nowego materiału, ale jeszcze nie ma konkretów co i jak, przez kogo, kiedy i w jakiej formie. Czekam więc, a do tego czasu delektuje się i innym zapodaje tą, jak się okazało, ponadczasową płytę. Od początku do końca, jako całość i poszczególne utwory słucha się doskonale. O takich płytach trzeba ludziom mówić! Więcej, trzeba im dawać szansę posłuchania. Rzecz jasna muszą być to ludzie wyjątkowi, którzy zrozumieją o co w tym chodzi. Sięgam więc po środek sprawdzony (Virgin’s Milk) i jestem pewny, że następną, Bourbon River Bank, kupi już sam.