Mobilne Moje ING


W banku ING trwa wdrożenie nowego systemu bankowości internetowej. Jest już dostępna także nowa aplikacja mobilna na urządzenia mobilne. Cechuje ją technologia RWD.

Responsive Web Design oparte jest media queries, które rozpoznaje rozdzielczość okna przeglądarki. Dzięki temu zaprojektowana strona WWW automatyczne dostosowuje się do ekranu urządzenia, na którym jest wyświetlana (monitor, notebook, tablet, smartfon itp.).

Skoro przeglądarka to do czego jeszcze specjalna aplikacja? Jej funkcjonalność dedykowana jest dla urządzenia najbardziej osobistego dla użytkownika. Jeżeli ma dwa smartfony lub jeden ale korzysta też np. z tabletu, to musi podjąć decyzję, na którym z nich chce sprawdzać np. stan dostępnych środków bez konieczności logowania.

To pierwsze z udostępnionych rozwiązań. Jeżeli ktoś nie chce kwoty w walucie to może ustawić sobie wartość procentową. Bank planuje kolejne funkcje bez konieczności autoryzacji. Ze względów bezpieczeństwa definiowanie ich odbywać się będzie po zalogowaniu do aplikacji. Szykuje się duża rewolucja. Bank ING ma nowatorskie pomysły, co ciekawe ma nie przekonujące argumenty.

Nie wszystko jest jednak różowe, czy jak kto woli pomarańczowe. Użytkownicy starszych urządzeń, np. iPhonów 4S będą musieli uzbroić się w spory zapas cierpliwości. Wszystko za sprawą ergonomii, która nie jest najlepszych lotów. Poszczególne podstrony ładują się długi. W trakcie ich przewijania spowalniają, a nawet potrafią zawiesić system.

iPhone 4S wciąż jest przeważającym urządzeniem, z którego korzystają klienci banku. Miejmy nadzieje, że zespół bierze to pod uwagę i pracuje nad poprawą ładowania danych.

Miałem możliwość sprawdzenia działania appki zainstalowanej na systemie Windows Mobile. Nowsze urządzenie (Microsoft Lumia 650) o lepszych parametrach zapewnia sprawniejsze działanie.

Zastanawiam się ciągle nad sensem instalowania aplikacji. Skoro sama wersja webowa wyświetla się w sposób wygodny i funkcjonalny (dzięki wspomnianej technologi RWD).

Nadal mam odmienne zdanie od specjalistów z banku jeśli chodzi o układ i dostępność danych funkcji.
Brak możliwości samodzielnego zarządzania poszczególnymi modułami. Rozumiem, że coraz większa grupa ludzi częściej korzysta kompleksowo ze smartfonów niż siada w domu przed ekranem monitora (skąd się to bierze? mamy dość ekranu po kilku godzinach spędzonych przed nimi w pracy?). Robię analizy, staram się weryfikować domowy budżet i poniesione wydatki. Nie wyobrażam sobie jednak aby zajmował się tym z telefonem w ręce. Chętnie tą funkcjonalność bym wyłączył. Nawet dla samego przyśpieszenia ładowania danych.

W zasadzie na koniec dwa słowa o samym Analizatorze wydatków. Operujemy założeniami (planowany budżet). System pokazuje nam jaki stan do założeń mamy na daną chwilę. Dobry pomysł, chociaż. Większa ilość, w tym własnych, kategorii i skoro już możemy skanować paragony to umożliwienie dodania go do danego kosztu miałoby dużą wartość historyczną.

Aplikacja jest rewolucją pod względem założeń. Wyzwaniem jest zapewnić całą funkcjonalność dla mniej trendowych urządzeń. Póki co nie zapewniono przyzwoitego działania nawet dla najpopularniejszych urządzeń mobilnych. Pomysły są trafione, ale do ich korzystania trzeba zapewnić sobie odpowiednie warunki sprzętowe. Niestety żaden to argument aby w plany budżetowe wpisać nowy smartfon do aplikacji bankowej.