Minister destrukcji


Nie jestem zwolennikiem organizacji pod hasłem związek zawodowy. Podziwiam jednak zrzeszonych, którzy tak licznie, mówi się o dwudziestu tysiącach, zjechali w dniu wczorajszym do Wrocławia z całej Europy. Miejsce to wybrane nie przypadkowo. Właśnie tam obradować mieli ministrowie finansów oraz szefowie banków Unii Europejskich. Do konfrontacji między związkowcami, a obradującymi nie doszło. Spotkanie zostało skrócone i kiedy manifestujący dotarli na miejsce mądrych głów już nie było.
Miniony tydzień należał niewątpliwie do polskiego ministra finansów. Jacek Rostowski postanowił podzielić się swoją wizją przyszłej Europy, która w jego oczach stanie w obliczu wojny. Kilkunastu tysięczny tłum niezadowolonych ludzi pracy można by ująć metaforycznie w określenie przyszłych armii. Kto przeciwko komu?
Problem ludzi rządzących państwami polega na fakcie braku oszczędności, ogromnego deficytu i zadłużenia. Odnoszę wrażenie, że pojęcie słowa państwo powinno zostać zweryfikowane. Gdzieś ucichło medialne swego czasu określenie globalizacji. Dziś każdy kraj staje przed obliczem wielkich problemów finansowych. Najgorszym scenariuszem jest bankructwo.
Problem globalizacji zastąpił kryzys ekonomiczny. Jedne firmy dokonują cięć personalnych i płacowych. Inne tymczasem chwalą się swoimi miliardami euro/dolarów w gotówce. Pieniądz zmienił miejsce lokowania. Państwowe skarbce świecą pustkami. Sejfy wielkich koncernów zapchane są banknotami
Ministrowie finansów oraz szefie banków muszą mieć tego świadomość. Zdają sobie pewnie sprawę, że dając palce chwycono ich za rękę i ogołocono. Fakt ten dotyczy państw Europy, ale również Stanów Zjednoczonych.
Rozwój świata nakręcają koncerny. Nie żadne ustawy i rewolucyjne reformy. Minister Rostowski nie tak dawno pozbawił ludzi planów na przyszłość kradnąc ich oszczędności na rzecz zdemoralizowanego zakładu ubezpieczeń społecznych. W czasie swoich ostatnich wystąpień dał do zrozumienia, że nie warto oszczędzać na przyszłość. Wojna w Europie zmieni oblicze świata. Dzisiejszy stan rzeczy nie wziął się z przypadku. Nikt jednak nie kwapi się wyciągnąć konsekwencje wobec rządzących urzędników. Po skończonych kadencjach są bezkarni. Pozostaje po nich problem, który najlepiej rozwiązać konfliktem militarnym. Handel bronią to najlepszy interes. Mając kontrolę nad zakładami zbrojeniowymi jest szansa na wielkie zyski. Oby tak duże aby starczyło na odbudowę tego co rujnuje się za biurek ministerialnych od lat. Uszczuplona przez śmierć ludzkość to również mniejsze bezrobocie lub całkowite jego zlikwidowanie. Wbrew pozorom nie trzeba mieć tytułu profesora by stwierdzić, że najprostsze rozwiązania są najlepsze. Tylko czy na tak wysokim stanowisku państwowy, mając na względzie odpowiedzialność za kraj, można spekulować takie rozwiązania?
Pan Rostowski do destruktor, którego działanie powinno być rozliczone w sposób jaki postąpiono z totalitarnymi przywódcami komunistycznego, a wcześniej faszystowskiego, ustroju. Trybunał stanu i najwyższy wymiar kary. Za nieudolność i sprzeniewierzenia Państwowych pieniędzy i działania prowadzące do sytuacji, która od 1945 roku miała już nigdy nie nastąpić.