Makowiecki Band (2002, Sony BMG)
Laureaci pierwszej polskiej edycji programu Idol wydali swoje płyty. Skorzystali ze swojej szansy. Ich los znalazł się w naszych rękach. Od nas zależy czy będą tylko sezonową ciekawostką czy też staną się pełnowartościowymi artystami. Wpierw jednak to oni muszą już wraz ze swoim debiutem pokazać, że naprawdę stać ich na coś więcej niż tylko śpiewanie kowerów dzięki którym zawdzięczają swoją sławę. Nie każdy musiał oglądać program Idol, ale każdy pewnie zauważy płytę na półce, a po to ona tam jest aby ją kupić. Zatem mamy kwiecień 2003. Na rynku są już płyty Alicji Janosz, Eweliny Flinty, Szymona Wydry oraz Tomka Makowieckiego.
Na dzień dzisiejszy wiadomo już, że Alicja zaśpiewa wszystko co jej każą. Ubierze też wszystko co jej uszyją. Czy to ładnie? Trudno orzec, jedno jest pewne wybrała drogę, która prowadzi przez koniunkturę, łatwe sezonowe przeboiki dla nastolatek (nie ujmując nic temu wiekowi), brukową prasę, z której to dowiemy się z czasem o jej miłościach i pewnie właśnie tam zobaczymy ją po raz pierwszy w ciąży.
Szymon wydawał się osobą najbardziej rock’n’rollową. Wydawał, bo okazało się iż więcej rockowego ognia ma w sobie Ewelina. Ona też wydaje się jedyną postacią na którą warto będzie zwrócić dłużej uwagę, wartą kredytu zaufania.
A Tomek? Miał to szczęście (szczęście w nieszczęściu?) iż to z jego płytą przyszło mi się spotkać najprędzej z całej wymienionej czwórki.
Nie ukrywam, że nie porywał mnie w programie. Wielkim rozczarowaniem okazał się gdy wyszło na jaw iż jego idolem jest Robert Gawliński. Czy ktoś taki może być idolem? Branża muzyczna zapewne powie tak, w końcu przyznała im sześć Fryderyków, tym samym pokazując jaką wartość i prestiż ma ta nagroda (gdyby ktoś nie rozumiał to napiszę, że żadną). Wracajmy jednak do Tomka i jego projektu (zespołu?) Makowiecki Band.
Na starcie jest okładka. Znów mamy reklamę radia. Dopuścić do czegoś takiego to nie mieć własnego zdania. I przypominam – nie dajmy sobie mydlić oczu tańszymi płytami, lepszą promocją. Kolejny etap to płyta i jej zawartość. Czyli zbliżamy się do mety. Choć powinna ona być w momencie kiedy odtwarzacz sam się zatrzyma. Jest to jednak tak mądrze przemyślane urządzenie, że można mu w tym pomóc i za to należy się wielkie dzięki konstruktorom, elektronikom etc. Płyta jak długa by nie była to kiedy zawiera nic nie warte pioseneczki potrafi się bardzo szybko skończyć.
CD zastąpiło płytę analogową. Jej zaletą jest między innymi to iż jest trwalsza. Dłużej ma Ci, drogi słuchaczu, służyć. Kiedy jednak na tym nośniku znajduje się coś takiego jak muzyka Makowiecki Band to cóż, ale można pomyśleć iż ten wynalazek jakim jest CD był zbyteczny. Można było puścić raz tą płytę w reklamującym się na okładce radiu i o niej zapomnieć. Zapomnieć to jedyne co Wam sugeruje w przypadku tej płyty.
___
Tekst z 2003