Los nie sprzyjał zbytnio temu wydarzeniu. Kwietniowa edycja Śląskiego Festiwalu Jazzowego ze względu na żałobę państwową została przeniesiona w czasie. Kiedy w listopadzie ogłoszono daty poszczególnych koncertów okazało się, że zdobycie wejściówek nie jest tak proste jak na wiosnę.
Grunt to jednak się nie podawać i wyciągać wnioski na przyszłość. Za nami doskonały koncert projektu Tarantella w sali koncertowej Akademii Muzycznej. Nim jednak doszło do występu Leszka Możdżera, Larsa Danielssona, Johna Parricelliego oraz Magnusa Ostroma usłyszeliśmy i zobaczyliśmy Chór Kameralny Akademii Muzycznej w Katowicach pod dyr. Prof. Czesława Freunda z akompaniamentem studentów i absolwentów Wydziału Jazzu Akademii Muzycznej w Katowicach. Odśpiewane zostały dwa Pslamy Dawidowe w przekładzie Czesława Miłosza do kompozycji Leszka Możdżera.
Uświadomiłem sobie, że tak naprawdę jeszcze wiele przede mną w muzyce jeżeli zderzenie chóru z saksofonem okazało się ciężko przyswajalnym połączeniem. W moim odczuciu ciekawsza okazała się druga kompozycja gdzie śpiew chóralny przeplatał się z fortepianem, kontrabasem i trójkątem. Miłe dobrego wieczoru początki. Po małej przerwie, w czasie której na scenie pojawił się przez moment Lars Danielsson konferansjer zapowiedział główną część programu.
Znać studyjną wersję Tarantelli to wielka zaleta. Usłyszeć tą muzykę na żywo to przeżycie ponad czasowe. Fakt, że wrażenia są jeszcze gorące, emocje buzują w głowie, od zachwytu na samą myśl człowiek się uśmiecha. Właśnie dlatego tworzy się muzykę! Taką muzykę!
Gdy pomyśli się, że te Osobistości Muzyki spotykają się tak rzadko to ledwo można powstrzymać się od padnięcia przed nimi na kolana. Widziałem nie jeden koncert, ale takiego zgrania nie doświadczyłem jeszcze nigdy. Żywiołowe solo Magnusa Ostroma, który nabiera prędkości światła i nagle pozostała trójka włącza się do gry. Jak to zabrzmiało! Nie brakowało improwizacji, które mistrzowsko łączyły się ze głównymi tematami kompozycji. Pamiętam improwizacje w wykonaniu Tomasza Stańki z zespołem. To co usłyszałem w sali koncertowej Akademii Muzycznej w Katowicach niby podobne, a jakże inne. Oczywista pasja i radość ze wspólnego grania nie mogła być obojętna na publiczność. Dowodem na to były owacyjne brawa po każdej kompozycji
Kameralność przeplatana z ekspresją, momenty wyciszenie i dynamiczne podrywy. Nie istniało coś takiego jak obojętność. Na koniec zebrani na stojąco oklaskiwali Mistrzów. W takich chwilach człowiek ma wielką wewnętrzną radość, że był w tym miejscu i czasie.
Wnętrza budynku Akademii Muzycznej robią wielkie wrażenie. Organizatorem Śląskiego Festiwalu Jazzowego jest wydział jazzu gospodarza koncertu. Ze względu na prawie zerową dostępność ludzie z zewnętrz można zastanawiać się czy nazwa tej imprezy jest adekwatna. Osobowości jazzowej sceny stały się postaciami popkultury. Dzięki nim ta muzyka znów wyszła z getta. Szkoda więc, że imprezy z tak huczną nazwą, a przede wszystkim atrakcyjną obsadą są dostępne tylko dla wąskiego grona ludzi wywodzących się z samej uczelni tudzież sponsorów imprezy. To jednak chłodna refleksja. Na nasze szczęście są ludzie, którzy rozumieją innych i są gotowi sprawić, że kotara niemożliwości opada.
___
Tekst z 10.11.2010 r.;
koncert projektu Tarantella w składzie: Leszek Możdżer, Lars Danielsson, John Parricelli, Magnus Ostrom oraz Chór Kameralny Akademii Muzycznej w Katowicach pod dyr. prof. Czesława Freunda, 09.11.2010 r., Katowice, sala koncertowa Akademii Muzycznej.
Serdeczne podziękowania za okazaną pomoc dla Pani Katarzyny Werner – tour manager z firmy Outside Music.