Zespół Püdelsi zajechał do Mikołowa. Okazją do zobaczenia Maleńczuka i kompanów stało się podwójne darmowe zaproszenie. Tak, tak skorzystałem z tejże okazji i wszedłem do klubu Fraktal okazując drukowane zaproszenie. Od razu powiem, że przywilejów vipowskich nie miałem i napoje chłodzące kupować już sobie musiałem sam. Nie narzekam i do tematu koncertu wracam. Miejscem show był klub studencki Fraktal. Postać ma gościła tam pierwszy raz.
Dla nie których fakt ten był szokiem. Cóż życie tak się poukładało, że zawsze coś wypadało i ani na legendarnym koncercie Acid Drinkers, tudzież Guess Why, Hey, czy T.Love nie dane mi było być. Ale co się odwlecze to nie uciecze.
Biorąc fakt braku sceny przypomina to wszystko bardziej imprezę kameralną niż koncert jednego z topowych obecnie zespołów w naszym kraju. Wyszli i ruszyli z kopyta. Kilku zagorzałych fanów poderwało się od razu i zaczęło się robić miło. Nie ustałem długo i przyłączyłem się do zabawy. Co tu kryć muzyka sprawiała, że ciało samo zaczynało wygibasy. Miło było do momentu kiedy wśród bawiących pojawił się ochroniarz z jednym jak sądzę pracowników klubu. Utemperowali atmosferę, a mnie w tym momencie przestało podobać się bardzo, a zacząłem szukać dziury, w czymś jak mogło się wydawać stanowiło sprawną całość.
Püdelsi na żywo to zespół sprawny, potrafiący porwać, ale po wyjściu z klubu poza uczuciem dobrej zabawy nie pozostawia w pamięci żadnych szczególnych chwil, momentów. Gdzieś tak pomiędzy Kultem a T.Love bym umiejscawiał. Co się tyczy samego pana Maleńczuka, to gdy artysta krytykuje publicznie innego (przyszłego) artystę winien być sam w tym momencie w 100% profesjonalny. A nie był. Choćby jeden z większych hitów Nigdy więcej został sfałszowany. Sama konferansjerka wokalisty to kwestia gustu. Oczywiście on ma mikrofon i to to jego szoł. Bez wątpienia byłoby o czym dyskutować.
Wieczór na pewno nie stracony. Choć dziś już bardziej ostrze sobie apetyt na reaktywację Homo Twist niż kolejny koncert Püdelsów.
2004