Może się zdarzyć, że z różnych powodów znajdziemy się na drugim końcu świata.
W niewielkim, uroczym miasteczku Lynchburg, w stanie Tennessee, mieści się źródło, któremu miasto zawdzięcza swoją światową sławę.
Około 150 lat temu, właśnie w tym miejscu osiedlił się Jasper Newton Daniel. Docenił zalety krystalicznej wody, pozbawionej żelaza, które to ma wpływ na destylację i leżakowanie whiskey. Właśnie destylacją postanowił zająć się pan Daniels, zwany Jack.
Źródło nie zmieniło swej najważniejsze cechy i po dziś dzień pozbawione jeszcze pierwiastka, które czynni trunek gorzkawym. Dzięki temu w dalszym ciągu możemy raczyć się doskonałym dziełem Jack Daniel’s No.7 Tennessee Whiskey.
W świecie rocka ta nazwa znana jest doskonale. Mówi się nawet, że to dzięki rockmenom wróciła na piedestał. Zdjęcia muzyków Guns N’Roses i innych praktyków hasła sex, drugs & rock’n’roll zrobiły swoje. Ostatnim z wielkich, który podkreślał uwielbienie do nieporównywalnego z niczym innym No.7 był nieodżałowany Lemmy z Motörhead.
Jack Daniel’s docenia „dobre słowo” na swój temat. W specjalnej limitowanej wersji złożył hołd m.in. Frankowi Sinatrze przygotowując specjalną, limitowaną edycję swojej whiskey.
Charakterystyczny wzór butelki wydaje się częścią sceny muzycznej. Rock, jazz, blues czy country nie ma znaczenia. Dlatego w ramach obchodów rocznicy 150 lat powstania Jack Dnaiel Distillery nie mogło zabraknąć koncertów.
Impreza urodzinowa odbyła się właśnie w Lynchburgu. Uczestniczyło w niej prawie pół tysiąca osób z całego świata. Z Polski szanse miały osoby, które wzięły udział w konkursie zorganizowanym przez krajowy oddział firmy Brown-Forman do którego należy obecnie marka Jack Daniel’s.
Wszystko potoczyło się niezwykle szybko. Największą przygodę życia minęła bardzo intensywnie. Towarzyszyła jej szczera, porywająca muzyka.
Pierwszy wieczór w Nashville, meldunek w hotelu i odwiedzamy słynną ulicę Broadway Street. Zagłębie bluesa i country. Na całej swej rozciągłości w każdych drzwiach restauracje, bary i puby. W środku muzyka na żywo. Dookoła panie w szerokich sukienkach i kowbojkach z kapeluszami na głowie. Wszyscy uśmiechnięci, piją i tańczą. Ta atmosfera szybko się udziela i zaraża klimatem. Muzyka szybko przenika do żył. Co za życie!
Drugi wieczór to poniekąd początek obchodów urodzin destylarni Jack Daniel’s. Dużo pysznego jedzenia i duma Gospodarzy wieczoru podawana wedle życzenia. Z lodem, colą, likierami lub sam No.7, Single Barrel czy Gentelman. Imprezie towarzyszy DJ. Muzyka umila czas. Na scenie pojawia się też Master Distiller – sam Jeff Arnett! To właśnie on odpowiada za to, że tak lubimy Jack Daniel’s Tennessee Whiskey. Zabawa trwa do późnych godzin wieczornych. A już rano, po śniadaniu, ruszamy do Lynchburga.
Po zwiedzeniu destylarni i spacerze po „centrum” Lynchburga udajemy się na wzgórze gdzie czeka na obiad. Zjeść jeszcze raz takie mięsa! BBQ najwyżej klasy! Wszystko doskonale smakuje. Między posiłkami wznosimy toasty.
Klimatu całemu miejscu dodaje muzyka. Oczywiście grana na żywo.
Patrząc w dal w dolinie można dostrzec białe magazyny. To w nich leżakuje najlepsza whiskey na świecie. Czas nabiera tempa. Słońce zachodzi a my wracamy na teren destylarni. Ostatni punkt programu. Koncert The Wild Feathers, i Nathaniel Rateliff &The Night Sweats.
The Wild Feathers grali do toastów. Po obu bokach widowni znajdowały się bary gdzie każdy mógł napić się firmowej whiskey z colą czy samego Jack Daniel’sa lub lodem.
Bluesowo countrowy klimat udzielał się wszystkim. Grupa The Wild Feathers rozgrzała wszystkich. Przyszedł czas na finał.
Przed przyjazdem do Lynchburga odsłuchałem kilka piosenek Nathaniel Rateliff & The Night Sweats. Szczególnie wszedł mi w ucho kawałek „S.O.B.”. Czułem czego się spodziewać i wiedziałem, że będzie to idealnie pasować do tego miejsca. Nie myliłem się.
Nathaniel Rateliff z zespołem rozruszał towarzystwo przed sceną.
Kołysząc się w rytm bluesowych rytmów zastanawiałem się, gdyby żył Lemmy to czy zgodziłby się zagrać ze swoim Motörhead? Uwielbiał Jacka Daniel’sa. Pił No.7 z colą i specjalnym dodatkiem. Grał rock’n’rolla, który być może nie wszystkim przypadł by w tym dniu do gustu. Byłby jednak doskonałym podsumowaniem braterskiej przyjaźni. To tylko przemyślenie. Nathaniel Rateliff & The Night Sweats zagrali żywiołowy koncert przeganiając jeszcze nostalgię, że to koniec tej wspaniałej przygody.
____
Koncerty Nathaniel Rateliff & The Night Sweats, The Wild Feathers, w ramach Jack Daniel’s 150th Anniversary of Jack Daniel Distillery, dnia Lynchburg, stan Tennessee, USA
Tekst zawiera lokowanie produktu.
Pij odpowiedzialnie. Nie naśladuj złych nawyków, zachowaj umiar i ciesz się dobrą zabawą.