Zaczniemy od supportu. Zespół 100 Twarzy Grzybiarzy. Zespół czy przypadkowy zlepek pięciu gości? Doprawdy to, że zagrali przed Kazikiem Na Żywo uznał bym za ich największy sukces. Za taki nie można uznać ani kompozycji, a już na pewno tekstów. Tematy oklepane, a jeśli już nie ma pomysłu na jakikolwiek to lecimy ciągiem wulgaryzmów. Inspiracja – El Dupa? Albert Rosenfiled (słynny Swooy)? Żałość i nędza.
Może dla nich to zabawa, ale w takim razie radziłbym bawić się w ten sposób w jakieś piwnicy. Krótka przerwa. Stojąc przodem do sceny nagle poczułem klepanie po ramieniu. Odwracam się, a tu – Tomek Goehs pokazujący mi pałeczki i dający do zrozumienia, że chciałby przedostać się na scenę. Dla mnie to postać już legendarna. Więc cała ta sytuacja zrobiła już na mnie spore wrażenie. Potem otarli się o mnie pozostali członkowie zespołu. Nadszedł czas koncertu. Zespół zaczyna grać i.. nie działa mikrofon Kazika. Pauza. Techniczni ratują sytuację, nabicie tempa i ruszyli z kopyta. Jakoś nie dane mi było oglądać Kazika Na Żywo do tej pory. Uczestnicząc w tym koncercie stwierdziłem, że to dobrze. Po pierwsze znając internetowe relacje ludzi z warszawskiego koncertu, na którym to niby Kazik odpuścił sobie w porównaniu z innymi sztukami przez nich widzianymi, ja porównań nie miałem. W Mega Clubie nie były one nawet potrzebne. Cały zespół dawał z siebie wszystko. Publiczność nie pozostawała dłużna. Chyba najlepszym określeniem będzie tu stwierdzenie gorąca atmosfera. Do tego stopnia gorąca, że Kazik pauzował na parę sekund zażywając świeżego powietrza. Ścisk, brak powietrza, ale zabawa przednia. Drugą sprawą związaną z Kazikiem Na Żywo była dla mnie postać Licy. Tak sobie pomyślałem, że gdybym wcześniej widział koncerty KNŻ porównywałbym Olafa z nim. Ale 15 stycznia w Mega uświadomiłem sobie (i to nie koniecznie podczas utworu Świadomość) iż takie porównanie byłoby kompletną głupotą. Olaf to całkiem inny rodzaj szołmena niż Lica. Energia w nim równie wielka co w poprzedniku, ale przekazywana w inny, choć równie wielki, sposób. Set lista zbliżona do tej z koncertowej płyty Występ. Odwołując się znów do internetowych komentarzy wielu to przeszkadza. Mnie nie. To przecież sama esencja twórczości Kazika Na Żywo. Powiecie element zaskoczenia, jakiś nowy kower, czy coś w tym stylu? Tylko poco? Mimo iż koncert zbliżony był set listą do koncertówki to był on inną historią. Cieszę się, że uczestniczyłem i stałem się częścią tej historii. Zadowolony jestem z tego bardzo i mam nadzieje, że inni jak i zespół również. Na koniec wspomnę jeszcze tylko o fakcie, że była to moja pierwsza wizyta w Mega Clubie na koncercie. Może czasami da się odczuć dyskomfort, ale narzekać nie ma co. Pozbyłem się uprzedzeń i od teraz uważniej będę się przyglądał programowi imprez w tym miejscu. A wracając do Kazika Na Żywo to wrażenia pozostaną na długo. Same pozytywne. Czego chcieć więcej? Tylko kolejnych takich imprez.
___
Tekst z 2004