We wtorkowy wieczór, po raz pierwszy(!), zawitałem do klubu Proxima. Dreszczyk emocji nie mały. W końcu to właśnie dzięki płycie Fairplay zmieniło się moje spojrzenie na wiele spraw. Fajnie, że zespół się reaktywował i w swym najmocniejszym składzie (Lica!) mogłem ich zobaczyć na żywo. Jak to mówią, co się odwlecze, to nie uciecze.
Zanim jednak wybrzmiały znane mi od lat dźwięki usłyszałem propozycje nowych zespołów. Nie ukrywam, że miałem nadzieje usłyszeć zespół na miarę krakowskiego koncertu Something Like Elvis z 1998 roku. Funky Niepokalanki ciężko wsadzić, w którąś z szuflad. Można by rzec iż to dobrze. Image’em przypominający The Darkness z domieszką Piersi (z czasów Jarocina’94), muzycznie długo by wymieniać. Końcówka w postaci przeróbki Maryli Rodowicz, niby miało być z jajem, a wyszło nie czytelnie. I nadeszła cisza, a później I.A.H.O.B. Uwagi nie zwróciło mej nic szczególnego. Byłem pod sceną gdy zaczynał Dive3d. Kiedy już wydawało się, że będzie ciekawie, człowiek, którego wzięliśmy za basistę okazał się technicznym. Uwagę zwróciliśmy więc na perkusistę. Zdecydowanie powinien rozbudować swój zestaw. Ma największy potencjał w grupie. O muzyce Dive3d obiecałem się nie wypowiadać. Mnie się kojarzy jednoznacznie, ale to za mało aby powiedzieć coś więcej.
I Flapjack. Oczekiwania spore, ale tego się nie spodziewałem! Od początku zbyt bardzo puściła mi ekspresja. Potem było mi głupio. To nie jest reunion dla mamony. To reunion dla samej radości grania, zabawy. Publiczność to czuła. Z klubu wyszedłem bardzo szczęśliwy. Oczekuje kolejnych sztuk, których tym razem tak łatwo nie odpuszczę. Może by tak trasa z Guess Why? Że o płycie jedynie szeptem wspomnę. Wrócił Flapjack, będzie czego posłuchać. Może i chłopcy z Something Like Elvis też się zejdą ponownie? Nie mówię, że w tym roku, w przyszłym, ale dobrze by było. Udałem się na spoczynek, wcześniej jednak próbując przywłaszczyć sobie jedne z sześciu plakatów reklamujących przyszłoroczny koncert Ozziego Osbourne’a. Cóż, organizator poskąpił na dobrym papierze i chyba zadowolić się przyjdzie biletami. Ale to już inna historia.
___
Tekst z 2003