Pełny rynek pociech i ich rodziców. Dopchać się pod scenę nie było łatwo. Co rusz głosy obrażonych, którym zepsuliśmy spokojne wyczekiwanie. W końcu pomiędzy ławkami znaleźliśmy przyzwoite miejsca. Dostać się pod samą scenę wiadomo dla dużych raczej nie możliwe. Tam mają miejsce tylko mali, którzy śpiewają, krzyczą, tańczą, skaczą.
Na set koncertu złożyły się najlepsze numery debiutu oraz piosenki z drugiej płyty grupy – Mamatata mam 2 lata. Energia płynąca ze sceny udzieliła się większości. Patrzyłem na Licę i nie mogłem uwierzyć, że jeszcze nie dawno widziałem go w całkiem innym zespole, w całkiem innym repertuarze, równie zaangażowanego sprawie. Lica to dziś inny człowiek. Nie napisze, że lepszy, bo serce dobre on miał zawsze. Arka Noego to kolejny dowód na to, że robiąc coś szczerze i od serca można tym ująć tysiące. Tego słonecznego popołudnia po raz kolejny byłem tego świadkiem. Oby zdrowie mu (Licy) dopisało jak najdłużej, a będziemy się jeszcze długo cieszyć muzyką przez niego tworzoną.
___
Tekst z 2001