Pół roczna przerwa i w końcu wewnętrzne Dość! Stop! W piątkowy wieczór wyruszyłem do zabrzańskiego Wiatraka by przy pewniaku dać upust energii. Acid Drinkers to załoga od lat sprawdzona. Zanim jednak wybrzmiało intro z Króla Lwa i okrzykiem Barmy Army! zaczęło się szaleństwo, zebrani pod sceną mieli okazję usłyszeć grupy supportujące w tym Killjoy.
Bardzo dobra płyta Enemigo, pozytywne recenzje i… palma. Postawa samych muzyków przed i po koncercie zniechęca zupełnie do wybrania się pod scenę, nie mówiąc o tym by powrocie włączyć płytę w domu. Dlatego lepiej było pozostać przy stoliku i pośmiać się ze znajomymi.
Dawno nie słyszałem Kwaspożłopów rozpoczynających koncert od kultowej Zabójczej niespodzianki. Zabawa rozkręcona od pierwszych minut na całego. Żadnych słabych punktów. Dobre brzmienie, ścierające się pod sceną ciała i przede wszystkim zespół w doskonałej formie. Już może nie tak świeża krew, ale co by nie pisać Olas wnosi sporo dobrego. Siła i moc, a przede wszystkim pasja z grania. Acidowa klasyka na czele z Poplin Twist, I Fuck The Violence, The Joker, High Proof Cosmic Milk, jednym słowem półtora godzinna uczta dla uszu, ciała i wzroku.
Opuszczałem CK Wiatrak z uśmiechniętą mordką. Tego trzeba było ukrytej bestii, spragnionej dźwięków. Dostałem, a że apetyt pozostał to już kolejnego dnia z wesołą ekipą ruszyliśmy w kierunku Knurowa aby przeżyć to wszystko jeszcze raz. O tym jednak w następnej opowieści.
___
Tekst z 2007