Unleashed In The East – Live In Japan (1979, Columbia)
Jeśli ktoś jest zainteresowany tym co zespół Judas Priest robił przed nagraniem British Steel to powinien sięgnąć po doskonałą płytę koncertową tego zespołu – Unleashed In The East. Klasyk za klasykiem, doskonałe brzmienie, świetny wokal Rob Halford, czyli wszystko to co zespół będzie miał do zaoferowania w najbliższej przyszłości. Obok Made In Japan Deep Purple najlepsza koncertowa płyta nagrana w kraju kwitnącej wiśni.
___
Tekst z 2002
British Steel (1980, Columbia)
Żyleta! Na okładce i myślę, że samą muzykę można też tak nazwać. Wg mnie tą płytą Judasi rozpoczęli rozpoczęli swój nowy etap, że przypomnę rozpoczął się jeden z najjaśniejszych etapów rocka – New Wave Of British Heavy Metal. Doskonałe kompozycje, świetny głos mistrza Halforda, no i gitary! Trzeba posłuchać, po prostu.
Painkiller (1990, Columbia)
To najlepsza płyta krystalicznie czystego heavy metalu nagrana w latach ’90-tych. Kto wie czy nie jest to najlepsza płyta Judasów w ogóle, bo kiedy się jej słucha to trudno się oprzeć takiemu wrażeniu. Świetna produkcja, jak zwykle przeszywające wnętrze riffy no i ten głos! Ciekawe jak potoczyłoby się wszystko gdyby historia ułożyła się inaczej po wydaniu tej płyty.
Demolition (2001, SPV)
Kolejne bardzo dobra płyta bogów metalu. Brzmienie na miarę XXI wieku, mocne, ostre, z pazurem. Płyta dla starszych i młodszych fanów. Ripper to świetny następca Halforda. I na tej płycie znakomicie to udowadnia. Co by nie mówić Judas Priest nie przejmuje się niczym, żadnej presji, za to kolejna dobra płyta z kolejnymi hymnami do śpiewania na żywo.
___
Tekst z 2001
Live In London (2002, DVD, SPV)
Juda Priest z Ripperem dali światu cztery wydawnictwa – po dwie płyty studyjne i koncertowe. Live In London ujrzał światło dzienne również w formacie wizualnej. I o nim poniżej mowa.
Ma ona dziś w zasadzie charakter stricte pamiątkowy. Jak wiadomo koledzy Glenn Tipton, KK Downing doszli do porozumienia z Robem Halfordem, a Ripper na dzień dzisiejszy znalazł posadę w Iced Earth.
Miałem przyjemność oglądać Juda Priest w składzie z Ripperem. podczas festiwalu Metalmania 1998 zatem Live In London w pewnym stopniu ma też charakter sentymentalny. Koncert ogląda się naprawdę z wilka przyjemnością. Świetne brzmienie i przypadający mi do gustu montaż. Nie męczy to wszystko jakimś urywkami po 2 sekundy. Jak już mamy coś oglądać to przez dłuższą chwile. Repertuar podobnie jak na Meltdown składający się z nieśmiertelnych hitów co sprawia, że nie raz zaśpiewacie przed ekranem wraz z zespołem i publicznością zgromadzoną w londyńskiej Brixton Academy.
Zanim na polskiej ziemi doczekamy się koncertu w oryginalnym składzie warto rzucić okiem na to video.
___
Tekst z 2004