Grzegorz Guzik Guziński (1975-2021) |
Dawno, dawno temu, kiedy Robert Litza Fredrich nie myślał nawet o założeniu Luxtorpedy i grywał ze swoim szwagrem Maciejem Ślimakiem Starostą w Acid Drinkers, oboje wpadli na pomysł założenia rodzinnego biznesu. Nie wykorzystano do niej dzieci. Za to na debiutanckiej płycie projektu pojawił się naklejka z informacją, że Flapjack to Litza, Ślimak i Tomasz Lipa Lipnicki z Illusion. Kto nie brałby takiego towaru w ciemno?
Wystarczyło wcisnąć pierwszy raz play z krążkiem bądź kasetą Ruthless Kick by szybko przekonać się, że ten pan co śpiewa to nie Lipa (z jednym wyjątkiem). Był nim Grzegorz Guzik Guziński. Jak widać śpiewający w Luxtorpeda, Przemysław Hans Frencel nie był pierwszym, którego Litza okrył dla świata rocka. Guzik nie był kompletnym nowicjuszem. Doświadczenie zdobywał w N’Dingue i Red Rooster. Swoje prawdziwe oblicze zaznaczył mocno na drugiej płycie Flapjacka – Fairplay.
Jeszcze ciekawiej wypadła trzecia płyta zespołu Juicy Planet Earth. Odważne podejście do tworzenia nie przełożyło się na sukces co poniekąd spowodowało brak zainteresowania ze strony Litza. Zajął się innymi sprawami, a Flapjack zszedł na plan dalszy. Sytuacje próbowali ratować pozostali członkowie zespołu. Jednak o nowych nagraniach trzeba było zapomnieć na długo.
Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło. Guzik nie złożył broni. Nagrane z Homosapiens płyty The Wheel i Big Frank choć odmienne od flapjackowej konwencji przyniosły sporo ciekawej, oryginalnej muzyki. Jeżeli lubicie spokojniejsze oblicze Red Hot Chilli Peppers i nie chce się wam ciągle wciskać next na ich płytach, włączcie jeden z wymienionych płyt. Satysfakcja gwarantowana.
Może zapomniane, nigdy nie wypadły na szersze wody, za to na pewno wytrzymały próbę czasu. Wszystkie, trzy z Flapjack i dwie płyty Homosapiens zapisały się tłustą czcionką w historii rocka. Duża w tym zasługa Guzika, który może i wokalnie nie był wirtuozem, ale posiadał rozpoznawalną barwę głosu. I co ważnie niemal zawsze śpiewał niebanalne teksty. Ruthless Kick jest wyjątkiem potwierdzającym tą regułę.
Kto nie rozpoznałby Guzika w hitowym Wojtku grupy Illusion? Myślę też, że nikt nie miałby problemu z rozpoznaniem jego głosu w Self-destructor z płyty The Plan Of Escape zespołu Guess Why.
Guzika widziałem trzykrotnie na żywo. Pierwszy raz był tym najbardziej cennym. 25 listopada 2003 roku w warszawskiej Proximie Flapjack zagrał z Litzą. Miał to być wielki powrót. Okazał się tylko wyjątkowym, niezapomnianym wydarzeniem. Zespół kontynuował działalność bez swojego gitarowego ojca. Ich występy obejrzałem jeszcze w 2005 w Szczytnie i w 2011 w katowickiem Spodku, gdzie grupa pojawiła się jako support na koncercie reaktywowanego Illusion.
Guzik sprawiał zawsze wrażenie osoby odpowiedzialne za słowa, które szły w eter. Nie tylko te nagrane w studio, uwiecznione na płytach. Także te w wywiadach, które udzielił dla mediów. Prawdziwy Idol Free Zone [1]. Bez kaznodziejstwa, pokazywał jak nie zgnić od środka, karmiąc się chciwością i zazdrością. Jak uczynić życie boiskiem i być fairplay. Guzik był…
Grzegorz Guzik Guziński zmarł 9 stycznia 2021…
___
[1]-tytuł utworu z płyty Fairplay Flapjack.