Acid Drinkers, Big Cyc, Hey, Houk, O.N.A., Illusion, Closterkeller, Myslovitz, T.Love, Tuff Enuff, Strajk, Dog Family
Najpierw była mała scena. Moim faworytem był Dog Family, ale na dużej scenie zagrał Tuff Enuff. Podczas występu Dogów dane mi było zobaczyć wręcz na wyciągnięcie ręki grę Ślimaka (również w Acid Drinkers). Doprawdy jestem pełen podziwu od tego czasu jeśli chodzi o jego strzały w werbel.
Wśród oglądających występy na małej scenie wielu jako swoich faworytów typowało Strajk, który zagrał z iście punkową werwą tego dnia. Jednak festiwal na dużej scenie tak jak już wspomniałem rozpoczął Taracha z kumplami. Czadowo bez chwili odpoczynku. Mogło się podobać, a jak na początek cało dziennego maratonu naprawdę nie zły rozgrzewacz. T.Love koncertów nie odpuszcza hit za hitem i chyba nikogo kogo mieli nie zawiedli. Closterkellera to charyzmatyczna jeszcze wówczas Anja, która podczas tego występu postanowiła zagrać na gitarze. No cóż, jeśli nie urzekła zbyt wielu grą to na pewno wśród najbliżej zebranych zebrała entuzjastyczny odbiór za uniesienie nogi na odsłuch. Bardzo udanie zaprezentował się Illusion. W pewnym momencie Lipa zdjął bluzę a kamerzysta pokazał jego nie zbyt zgrabny brzuch. Kto nie miał nigdy brzucha niech pierwszy rzuci kamieniem – rzekła Lipa, a w jego stronę poleciała plastikowa butelka. Widać byli tacy. Wspaniale zagrał Houk, znakomicie budując nastrój swojego występu. Na luzie, z zestawem hitów zaprezentował się Hey. Big Cyc naraził mi się przedłużaniem koncertu w nieskończoność w konsekwencji czego Acid Drnikers nie tylko, że zagrał ze sporym opóźnieniem to na dodatek musiał swój koncert skrócić. Mimo wszystko to i tak był najlepszy koncert wieczoru. Scena spowita dymem, z którego wyłoniła się postać Popcorna witającego wszystkich uniesioną ręką, a potem zestaw klasyków, wśród których nie zabrakło też kowerów w postaci Seek And Destroy, Wlid Thing. A jako specjalną niespodziankę zespół wykonał Walkway To Heaven z gościnnym udziałem Lori Wallet (podobnie jak na płycie The State Of Mind Report). Pierwszy raz kiedy na żywo dane mi było zobaczyć panów Tytusa, Licę, Popcorna i Ślimaka. Dzień pełen wrażeń, który skończył się nocną pieszą wędrówką na imprezę, no co jak rock’n’roll to rock’n’roll, nie?
2000