Infernal Overkill (1985, Steamhammer)
To był czasy kiedy kilku nastoletni w poobszywanych naszywkami kurtkach czuło się panami świata i największymi znawcami metalu. I choć do Spodka rzut beretem długo nikt nie odważył się stanąć na płycie by zobaczyć swych ówczesnych idoli. Zawsze jednak można było mówić, że na Destruction to by się człowiek przejechał, ale oni wtedy jakoś omijali nasz kraj. No, ale koncerty koncertami, a przecież oprócz naszywek każdy miał pokaźnej ilości kaset. A na nich również zdarzały się dokonania właśnie Destruction. Dlaczego mieniąc się takim zarozumialcem słyszałem tylko Infernal Overkill? Bo wtedy właściwie nie wiele kaset miałem tego samego wykonawcy. Było ich wielu i z reguły były to najlepsze płyty danej grupy. I za taką właśnie uważam Infernal Overkill. Zespół z początkiem XXI wieku święci swój reunion, wydaje płyty, ale to właśnie ich stare dokonania są tymi najlepszymi. Emanuje z nich magia, klimat. Kiedyś ten zespół, jak i wiele niemieckich z pod znaku thrash, nie było zbytnio rozpieszczanych przez prasę, jak bardzo zmieniły się czasy i piszący niech świadczy fakt, że zespół dziś uważany jest za legendę, a jego stare dokonania wspominane z łezką w oku dziś stają się wzorem dla młodych obiecujących. I dobrze, tak ma być! Warto zapoznać się z Infernal Overkill.
The Antichrist (2001, Nuclear Blast)
Thrash wrócił! Przełom 2000/2001 spektakularna trasa Kreator – Destruction – Sodom. Oczywiście nie byłoby ani tego hasła, ani też trasy gdyby nie fakt, że wszystkie zespoły nagrały nowe płyty, podobno tak dobre jak ich najlepsze dokonania. Niestety o ile w przypadku Kreator zgadzam się z powyższym stwierdzeniem, to w przypadku The Antichrist Destruction jest wręcz przeciwnie. Mimo najszczerszych chęci odświeżenia sobie w pamięci starych, dobrych czasów kiedy obok dzisiejszych klasyków wspomnianych Kreator i Sodom, słuchało się Infernal Overkill Destruction nie wychodzi z tego słuchania nic prócz chęci zmiany Antichrist na choćby Violent Revolution Kreator. Czytałem jakoby Destruction zainspirował Kreator do powrotu czyli do nagrania płyty w starym stylu i dobrze się stało, z tym że to teraz Destruction powinien wziąć lekcje inspiracji od Kreator. Podsumowując – do mnie The Antichrist nie przemawia w ogóle, ale być może Wam akurat przypadnie do gustu. Sprawdźcie i ocenicie sami.
___
Tekst z 2002