Czas ludowych hitów


Menadżerowie, prezesi i dyrektorzy firm wydawniczych oraz wszelkiego maści kierownicy (produkcji, marketingu, promocji itp.)!
W związku z kinową emisją filmu Beats Of Freedom – Zew wolności i iście wzorową promocją zwraca się uwagę na szansę wykrzesania paruset (tysięcy) złotych z odkurzenia hitów komuny. Na dowód istniejącej koniunktury niech świadczy fakt wypełnionego po brzegi Spodka podczas występu weteranów polskiego rocka, zespołu Perfect. Sukces ten odniesiony został bez udziału samozwańczej ikony, ex gitarzysty, Zbigniewa Hołdysa.
Zwrócić należy uwagę, że tenże jegomość również czuje pismo nosem i postanowił po 11 (słownie: jedenastu) latach wrócić na scenę. Właśnie teraz. Rozumiecie towarzysze? O, przepraszam, koledzy i koleżanki miało być. Zatem rozgrzewać patelnie i odgrzewać kotlety i bigosy!
Nim pojawią się wszelkiego maści reedycje z lat ’80-tych skoncentrujemy się na panu Zbyszku, który to udzielił wywiadu Piotrowi Najsztubowi (tygodnik Przekrój, nr 10/3576, 9 marzec 2010). Nie pierwszy to raz kiedy to człowiek nie wie czy śmiać się, współczuć, czy płakać nad wypowiedzianymi przemyśleniami pana Hołdysa. Żałość pomyślałem i brnąłem dalej, bo czymże się tu przejmować? Jak się jednak okazuje nie jestem odosobniony. W kolejnym numerze pisma, nr 11/3577 z 16 marca 2010 roku, redakcja opublikowała list czytelnika. Moje przemyślenia nie są żadnym odkryciem.
O tym co ów znawca i fachowiec może powiedzieć o muzyce najlepiej pokazał w programie Hit Generator emitowanym swego czasu przez TVP. Niestety charyzma prowadzących (obok wspomnianego również pani Edyta Jungowska oraz Wojciech Olszak) szybko uśmierciła całe przedsięwzięcie. Łatwo jest bowiem krytykować tych, którzy w sposób rażący, lecz szczery, opiniują poczynania innych. Gdy samemu dochodzi się do głosu, robi się miałko i nieprzekonująco.
Uważajmy na siebie, bądźmy otwarci i wybierajmy to co wartościowe. Muzyka to tło życia i nie koniecznie musi nam towarzyszyć zafałszowany obraz.