Antiarmia (1988, Pronit)
Przegrano mi tą płytę z analogu na kasetę. Czad zupełny! Miał swój urok.
Zdziwiłem się zatem kiedy Tomek Budzyński narzekał na to brzmienie. Pomijając jednak brzmienie uważam, że to jedna z ważniejszych płyt polskiego punk rocka. Nie wiem czy słyszał ją ktoś na zachodzie, ale myślę, że nikt nie grał i chyba do dziś nie gra tak jak Armia. Zremasteringowany CD brzmi bardziej klarownie jednak klimat pozostał. I to się chwali.
Legenda (1991, Wifon)
Czy gdyby dziś, tj. w roku 2001 ta płyta miała swą premierę, odniosłaby taki sukces jak wówczas, w dniu premiery? Mam wątpliwości. Nieważne, ważne bowiem jest to, że Legenda to płyta niezwykła, o niespotykanym potencjale energii, poetyckich tekstach. Każdy szanujący się fan rocka w Polsce powinien nie tylko posłuchać tej płyty, ale powinien też mieć ją na swej półce podpisanej jako klasyka polskiego rocka.
Czas i byt (1993, SPV Poland)
Archanioły i ludzie, nagrane ponownie co lepsze fragmenty debiutu, przeróbka Exodus Boba Marleya, Niezwyciężony – tak mniej więcej prezentuje się program tej płyty. Najbardziej zaskakujący jest Exodus. Armia grająca reggae? Ano dlaczego by nie, skoro wyszło to bardzo dobrze. Materiał niby retrospektywny, ale wcale nie jest powiedziane, że tylko dla najbardziej zagorzałych fanów.
Triodante (1994, SP Records)
Płyta inna od wszystkich zespołu Armia. Nie porównywalna z żadną inną. Szkoda, że niedoceniona w czasie jej premiery. Ogromna progresja z klimatem, którego nikt inny poza Tomkiem Budzyńskim i jego partnerami z zespołu uzyskać nie potrafi. Teksty inspirowane Boską komedią. Płyta przetrwała i przetrwa próbę czasu bardzo, bardzo długo. Z każdym razem kiedy się ją włączy można odkryć coś nowego, urzekającego. I tu tkwi jej niepowtarzalny urok. Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś to otwórz się na ten materiał. Warto, bo to muzyka wręcz baśniowa.
Duch (1997, Ars Mundi)
Solowa płyta Popcorna (także w Acid Drinkers). Wybaczcie, ale nie potrafię pozbyć się tego wrażenia. Kolejna, inna od pozostałych płyt Armii tym razem charakteryzująca się mięsistymi riffami i solówkami mistrza gitary – Popcorna. Teksty to odważne przyznanie się Budzego do wiary w Jezusa Chrystusa. Zaśpiewane w sposób idealnie komponujący się z grą muzyków. Macie ochotę na płytę z przytupem i wartościowymi przekazem – Duch jak znalazł. Gorąco polecam.
Droga (1999, Ars Mundi)
Zastanawiałem się czy Droga będzie częścią drugą Ducha. Tak się nie stało. Grę gitarzystów połączono z klimatem rodem z Legendy. Dało to efekt materiału bardziej przejrzystego z większym powiewem powietrza. Nie zmienił się klimat tekstów w stosunku do poprzedniczki. Tak samo ciekawe i dające duże pole do własnej interpretacji. Kolejna płyta Armii, którą po prostu wstyd nie znać.
___
Tekst z 2001
Soul Side Story cz.1 (2000, Ars Mundi)
Szczerze pisząc to spodziewałem się dwu płytowego albumu, ale rozumiem, że w dzisiejszych czasach mógłby to oznaczać dla wydawcy klapę finansową. Na okładce 13 utworów, po włożeniu do odtwarzacza wyświetlacz informuje nas, że jest ich 14. I tyle jest naprawdę. Budzy zapowiada Piosenka z mojej stodoły, a zespół zaczyna grać Pięknorękiego. Drobny błąd techniczny? Naprawdę drobny. Sam materiał to rzetelnie zagrany koncert.
Znów, podobnie jak na Duchu, oprócz wokali Toma główną rolę odgrywa gitara Popcorna. Miło teraz posłuchać sobie nie tylko na koncercie, ale i w domowym zaciszu starszych utworów w jego wykonaniu. Całość godna polecenia wszystkim – zarówno zagorzałym fanom Armii jak i tym, którym nie widzi się kupowanie płyt studyjnych tej grupy.
Soul Side Story cz.2 (2000, Ars Mundi)
Dramaturgia koncertu zachowana. Druga część nowej koncertowej płyty Armii to ciąg dalszy rozpędzonego pociągu. Kolejna godzina z hitami na żywo. Energia i żywioł. Co rusz usłyszeć można zapożyczone riffy, przez kilka sekund myślałem, że to koncert zespołu Pantera, dopiero waltornia Banana rozwiewa tą myśl. Jedno jest pewne tą dwu częściową koncertówką Armia udowodniła, że wciąż grają w niej doskonali muzycy, którzy klasują ją w czołówce najlepszych krajowych zespołów koncertowych. Macie nie dosyt? Nic tylko wybrać się na koncert Armii…
___
Tekst z 2000