Archeon


End Of The Weakness (2005, Empire Records)
Polska odpowiedź na szwedzki potop melodyjnego death metalu.

Tak brzmiało hasło w reklamie umieszczonej w drugim numerze ThrashEm All z tego roku. Mocne słowa. I odważne. Zważywszy na fakt iż jest to debiut stosunkowo młodego zespołu. Nie przeczę Archeon stara się być do bólu perfekcyjny. Tylko, że nie potrafię odnaleźć w End Of The Weakness choć trochę luzu, jakiegoś szaleństwa. To czyni z tej płyty jak dla mnie najzwyklejszy produkt i nic poza tym.

Nie mam im za złe, wręcz przeciwnie, godne to podziwu, że rozwijają umiejętności, ale na przykład panowie z takiego Meshuggah błyszczom perfekcją do bólu, a muza jednak przednia bardzo. Wiem to nie szwedzki melodyjny death metal i kto wie czy tu nie leży sedno mojego zniechęcenia.

Doskonale zdaje sobie sprawę iż do tylko reklamowy slogan, ale fakt faktem ten podgatunek rodem ze Skandynawii nigdy nie przyciągnął mnie na dłużej. Jednak upatrywać sedna prawdy w tym haśle to podobnie rzecz ma się z End Of The Weakness. Zbyt wiele słabych punktów ma to wydawnictwo aby chciało mi się do niego wracać.

Może zmiana studia pomoże coś na przyszłość, ale póki co zespół Archeon ponosi sromotną porażkę swym debiutanckim wydawnictwem.
___
Tekst archiwalny z 2005