Zło (1994, Loud Out Records)
Po latach (’86-’90) jakieś tam świetności o grupie Alastor zrobiło się cicho. Aż do 1993 roku kiedy to zespół postanowił spróbować jeszcze raz.
Jednak aby wystąpić w Jarocinie musiał wystartować w konkursie. I wystartował. Nie zostawił nikogo żywego na polu boju, po żadnej ze stron sceny. Pojawiła się też tym samym szansa na nagranie kolejnej płyty. Płytę nazwano Zło. Zanim ktokolwiek zainteresowanych sięgnął po ten krążek znane były już co poniektóre utwory. Od choćby Nieprawdopodobne, z od razu wpadającym w ucho refrenem. Cóż powiedzieć o muzyce? Znacie zapewne czarny album Metalliki? Lubicie Kata? A macie jeszcze w domu Cowboys From Hell Pantery? To i Alastora polubicie bez wahania!
Żebyśmy się dobrze zrozumieli, zespół nie jest w żadnym stopniu ślepym naśladowcą. Muzyka jest świeża i mieści się w wyżej wymienionych okolicach. Dla mnie to thrash tak podany jak najbardziej lubię. Teksty, polskojęzyczne. I dziś, w roku 2003 ani trochę nie straciły ze swej aktualności. Podane w taki sposób, że nie będziecie mieli żadnego problemu z ich przyswojeniem. Zobaczycie sami jak, w krótkim czasie, przy różnych przeciwnościach życia będziecie je sobie przypominać, a może nawet i nucić pod nosem. Dla mnie płyta Zło to najlepsza płyta polskiego thrashu z polskimi tekstami nagrana w latach ’90tych. I spokojnie może stanąć na piedestale obok Kawalerii Szatana Turbo oraz Oddechów Wymarłych Światów Kata. Polecam z całego serca.
___
Tekst archiwalny z 2004