AC/DC – Back In Black
Pierwsza płyta bez Bona Scotta. Znaleźli się tacy, którzy kręcili nosem na nowego wokalistę.
Moim zdaniem wpasował się tak dobrze, jak Bruce Dickinson na miejsce Paul Di’Anno w Iron Maiden. To pierwsza płyta AC/DC, którą usłyszałem, może dlatego ja tak za Bonem nie tęsknie? Nie wiem czy to przez sentyment, ale uważam ją za najlepsze dokonanie Angusa i spółki. Fajne mięsiste brzmienie, youngowskie riffy. Wszystko układające się w jedną, pełną całość.
___
AC/DC – Blow Up Your Video
Wygładzone brzmienie, jakoś trudno się przyzwyczaić, że to płyta AC/DC, a nie na przykład solowa produkcja dajmy nato Briana Jonhsona. Nie wątpliwie spadek formy zespołu i oko do szerokiego grona słuchaczy. Czy udana? Sprawdźcie sami, a gdy już to zrobicie to myślę, że zgodzicie się ze mną, że są lepsze i wybitniejsze płyty tego zespołu.
___
AC/DC – The Razor’s Edge
To był wielki powrót popularności AC/DC. Nie wątpię, że zespół i dziś jest popularny, ale to wtedy można było usłyszeć prawie wszędzie Thunderstruck i Moneytalks czyli sztandarowe utwory z tej płyty. Płyty, która porywa swą chropowatością i żywiołowością.
___
AC/DC – Live
Po wydaniu The Razor’s Edge zespół wyruszył na podbój świata. Zwieńczeniem podboju jest płyta koncertowa. Jest to też niewątpliwie pamiątka dla tych, którzy podobny show widzieli na stadionie Śląskim w Chorzowie (13.08.1991 r.). To co najlepsze z działalności grupy, przyprawione okrzykami i chóralnym śpiewem publiczności. Jeśli nie masz żadnej produkcji Angusa i kolegów warto zaopatrzyć się w tą płytę. Blisko 75 minut soczystego, porywającego rock’n’rolla.
___
Teksty archiwalne z 2001